Na karę dziesięciu lat pozbawienia wolności skazał w środę Sąd Okręgowy w Kielcach 22-letniego Michała S. za zabójstwo 18-latka i usiłowanie zabójstwa dwóch 17-latek. Sąd wziął pod uwagę silne wzburzenie, pod wpływem którego działał oskarżony.
Do zbrodni doszło 14 maja ubiegłego roku na sandomierskich błoniach. Michał S. pojawił się na spotkaniu trójki młodych ludzi. W trakcie rozmowy zaatakował ich nożem. Chłopak zmarł, a dziewczyny przeżyły dzięki pomocy medycznej. Sprawca usiłował popełnić samobójstwo.
Groźba kalectwa
Jak wynika z uzasadnienia wyroku przedstawionego w środę przez sędzię Monikę Horecką, oskarżony był związany z jedną z dziewczyn, mieli dziecko, od kilku dni mieszkali razem. Jednocześnie spotykała się ona z innym chłopakiem, obu wprowadzając w błąd.
Tego dnia oskarżony kupił nóż i udał się w miejsce, gdzie jego dziewczyna spotkała się z koleżanką.
Był tam także 18-latek, a zachowanie obojga wskazywało na łączącą ich bliską relację. Uczestnicy spotkania naśmiewali się z oskarżonego. Dziewczyna powiedziała mu, że się wyprowadza i zabiera dziecko.
18-latek miał oznajmić, że będzie je wychowywał jako swoje. Para zaczęła się ostentacyjnie całować. Wtedy oskarżony zaatakował ich nożem: chłopakowi zadał dziesięć ciosów, dziewczynom po pięć-sześć. Rany zadawał do momentu, aż z rękojeści noża wypadło ostrze.
18-latek zmarł na miejscu. Oskarżony na prośbę dziewczyn chciał wezwać pogotowie, ale nie mógł znaleźć telefonu. Odszedł i podciął sobie nożem szyję. Rannym nastolatkom udało się zadzwonić po karetkę. Rannego sprawcę znalazł przypadkowy przechodzień i także wezwał pogotowie.
17-latki doznały ciężkich uszkodzeń ciała. Ich leczenie nie jest zakończone, jednej z nich grozi kalectwo.
"Nie próbował zrzucać winy"
Sędzia powiedziała, że ustalenia co do stanu faktycznego i winy Michała S. są bezsporne. Oskarżony od zatrzymania konsekwentnie przyznawał się do zamiaru pozbawienia życia wszystkich trzech osób. Sąd musiał ustalić, dlaczego tak postąpił. W tej kwestii opinia biegłych psychiatrów i psychologa jest stanowcza: oskarżony działał pod wpływem spiętrzenia emocji, nie ma mowy o działaniu z premedytacją.
Horecka podkreśliła, że sąd nie wyraził zrozumienia dla zachowania oskarżonego, które ocenia negatywnie, a społeczna szkodliwość tego czynu jest bardzo wysoka. Sąd wziął jednak pod uwagę, że oskarżony jest młody, nie był karany, przyznał się, wyraził skruchę i nie próbował zrzucać na nikogo winy. Nie ma też obawy, że po odbyciu kary wejdzie ponownie w konflikt z prawem.
Oskarżony musi zapłacić obu dziewczynom po 15 tys. zł nawiązki.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24