Dwie operatorki numeru 112 z Olsztyna udzieliły pomocy Polakowi, który źle się poczuł, przebywając na wczasach w Albanii. Chory i jego żona nie umieli wezwać albańskiej pomocy medycznej i w żaden sposób nie mogli porozumieć się z obsługą w hotelu.
W poniedziałek wojewoda warmińsko-mazurski Radosław Król podziękował operatorkom numeru 112 za to, że "nie były obojętne". "Dzięki paniom człowiek, którego życie było zagrożone, dziś jest w polskim szpitalu i żyje" - powiedział Król.
Operatorka usłyszała w słuchawce język włoski
Do zdarzenia doszło 4 czerwca. Z numerem alarmowym 112 w Olsztynie połączyła się wówczas Polka, która poinformowała, że jej mąż bardzo źle się czuje, ma wysokie ciśnienie i nie reaguje na leki, które ma ze sobą. Dodała, że nie wie, jak ma wezwać albańską karetkę i nie umie porozumieć się z pracownikami recepcji. Nie otrzymała wsparcia ze strony polskiego opiekuna w Albanii - ten jej poradził, żeby zadzwoniła na 112.
Po otrzymaniu nietypowego zgłoszenia operatorka 112 z Olsztyna zadzwoniła do recepcji hotelu i po angielsku próbowała powiedzieć, że gość z Polski potrzebuje pomocy. Okazało się jednak, że recepcja hotelu nie mówi po angielsku. "Wtedy operatorka w tle usłyszała język włoski. Słuchawkę więc przejęła operatorka, która mówi po włosku i tak dogadano się z recepcją w sprawie pomocy dla Polaka" - powiedział Król.
Dzięki operatorkom z Olsztyna "ten człowiek dziś żyje"
Zanim do hotelu w Albanii przyjechało miejscowe pogotowie, żona chorego mężczyzny otrzymała instrukcje, co ma robić, zanim nie pojawią się medycy. "Dzięki temu, że panie były tak pomocne, ten człowiek dziś żyje i jest w szpitalu na południu Polski" - powiedział Król.
- W dniu 4 czerwca do olsztyńskiego oddziału centrum powiadamiania ratunkowego wpłynęło zgłoszenie z Albanii. Zadzwoniła polska turystka zaniepokojona stanem zdrowia swojego męża. Będąc w Albanii nie uzyskała pomocy ze strony biura podróży, ani z obsługi hotelu. Wybierając numer 112 dodzwoniła się do olsztyńskiego centrum. Operatorka, nie zważając na odległości terytorialne, starała się udzielić jak najlepiej pomocy. Osoba zgłaszająca wybrała z innego telefonu numer alarmowy albański. Po tamtej stronie odezwał się mężczyzna, który władał językiem włoskim. W naszej obsadzie centrum mamy operatorkę, która posługuje się językiem włoskim. Po instruktażu od nas, aby włączyć tryb głośnomówiący, na zasadzie trójpółączenia, mężczyzna zabezpieczył i powiadomił służby medyczne na terenie Albanii i pomoc została tam skierowana - powiedział Jacek Wasiak, kierownik CPR w Olsztynie.
Każdy, kto wyjeżdża za granicę powinien wyposażyć się w numery alarmowe polskich służb konsularnych i lokalnych telefonów alarmowych. Warto te numery zapisać na kartce tak, by w razie awarii telefonu móc z nich skorzystać z telefonów innych osób.
Osoby stale przyjmujące leki powinny zabrać je ze sobą.
Autorka/Autor: mag/tok
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Tomasz Waszczuk