Zmiany na szczytach policyjnej hierarchii. Stanowiska straciło trzech komendantów wojewódzkich: w Krakowie, Kielcach i Rzeszowie – wynika z informacji tvn24.pl. – Nie wszyscy się sprawdzali w kierowaniu garnizonami – mówią nasi rozmówcy z komendy głównej i ministerstwa spraw wewnętrznych.
Następców szefów trzech policyjnych garnizonów jeszcze nie ma – mają zostać ostatecznie wskazani do środy.
- Przyglądaliśmy się pracy i nie wszyscy się obronili, z różnych powodów – mówi nasz rozmówca z Komendy Głównej Policji.
- Nic nie jest dane raz na zawsze. Policja jest w trudnym momencie i wymaga zmian – komentuje wysoki rangą urzędnik resortu spraw wewnętrznych nadzorujący służby mundurowe, w tym policję.
Trzech do zmiany
Według naszych informacji – potwierdzonych w niezależnych od siebie źródłach – odwołany został komendant małopolskiego garnizonu inspektor Piotr Morajko, podkarpackiego - inspektor Jarosław Tokarczyk i świętokrzyskiego - inspektor Grzegorz Napiórkowski.
Kariera pierwszych dwóch związana jest ze środowiskiem krakowskich policjantów, dla których liderem jest kierujący tym garnizonem w latach 2012-2016 generał Mariusz Dąbek. I to właśnie ta relacja może być jedną z przyczyn ich odwołania. Generał Dąbek był bowiem wymieniany wśród "żelaznych kandydatów" do objęcia fotela szefa policji po utracie władzy przez obóz Zjednoczonej Prawicy. Przepadł dosłownie na ostatniej prostej – kiedy okazało się, że gdy odchodził na emeryturę w 2016 roku, komisja lekarska MSWiA orzekła jego niezdolność do służby. Przez lata, gdy przebywał na emeryturze, oznaczało to znaczący dodatek finansowy, ale pogrzebało również jego szansę na powrót.
Inicjatywa wyboru komendanta głównego policji wróciła wtedy do wiceministra spraw wewnętrznych i administracji Czesława Mroczka. Ten doświadczony poseł (zasiadał w Sejmie od 2005 roku) wcześniej skupiał się na problematyce wojskowej. Umówił się z kilkoma oficerami policji, których wcześniej nie znał, i po dyskusjach – ku zaskoczeniu całego środowiska - jego wybór padł na podpułkownika Marka Boronia.
Po tej nominacji dziennikarzy, a także sam resort spraw wewnętrznych zalała seria anonimów, próbujących odwrócić decyzję. W ocenie KGP i MSWiA płynęły one ze środowiska małopolskich funkcjonariuszy.
Dodatkowo przez pierwsze trzy miesiące komendant Marek Boroń był powołany jedynie jako "pełniący obowiązki" komendanta głównego policji.
W scenariuszu po upadku kandydatury Mariusza Dąbka w pełni nominowanym komendantem miał bowiem zostać również wracający z emerytury były komendant garnizonu stołecznego generał Michał Domaradzki.
Finalnie do tej nominacji nie doszło, bo generał miał zarzuty w politycznie motywowanym śledztwie, a sprawa została umorzona dopiero w maju – dwa miesiące po zdjęciu "pełniącego obowiązki" i nominowaniu przez premiera Donalda Tuska na komendanta głównego policji Marka Boronia.
- Ten okres "pełniącego obowiązki" podkopywał pozycję komendanta Boronia. Pojawiły się anonimy, spiski, ścierały się wewnątrzpolicyjne grupy. Uważam, że dopiero teraz, po serii dymisji, do których doprowadził, skończą się te gry – mówi tvn24.pl doświadczony urzędnik ministerstwa spraw wewnętrznych.
Pegasus w tle?
Z innymi przyczynami nasi rozmówcy wiążą odwołanie szefa świętokrzyskich policjantów, pułkownika Grzegorza Napiórkowskiego. W czasach rządów Zjednoczonej Prawicy kierował on biurem kryminalnym w Komendzie Głównej Policji. Oznacza to, że musiał mieć związek ze stosowaniem cyberbroni Pegasus przez policję.
Następcy odwołanych trzech komendantów mają zostać wyłonieni do najbliższej środy. Jednocześnie rozmówcy tvn24.pl uważają, że kolejny etap "korekty" personalnej na najwyższych szczytach policyjnej władzy nadejdzie wkrótce po Nowym Roku – gdy może zostać odwołanych kilku kolejnych komendantów wojewódzkich.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock