Wojsko wzywa z bardzo daleka. Jeszcze nie ucichła dyskusja o wyższości jednych literatów nad drugimi na liście lektur szkolnych a tu mamy już pierwsze efekty nadmiaru Sienkiewicza. Otóż – jak donosi „Dziennik”, Polska ma mieć własną legię cudzoziemską. Ketling z grobu wstanie i tylko zamieni Kamieniec Podolski na Kamień Pomorski.
Kilkanaście tysięcy zagranicznych najemników pod sztandarami Bóg-Honor-Ojczyzna (no, mówiąc o Ojczyźnie to się chyba zakrztuszą) będzie bronić integralności terytorialnej Rzeczypospolitej. Wojsko chce sięgnąć po rezerwy zagraniczne, bo potencjalni kandydaci na poborowych czmychają na zachód służyć Jej Królewskiej Mości i to wcale nie w siłach zbrojnych, lecz całkiem pokojowo podając piwo w pubie. Zarobek większy i karku nadstawiać nie trzeba.
Pomysł zaciągu zagranicznego rzucił – to wiadomości z „Dziennika” – Zespół ds. Profesjonalizacji Sił Zbrojnych. Wykłady z rozpoznania Zespół najwyraźniej profesjonalnie przespał, bo jak mógł nie dostrzec setek kadrowiczów w szeregach ideowej Młodzieży Wszechpolskiej? Co ja mówię, jakich setek?! Wszechpolaków podobno są trzy tysiące – na pułk albo brygadę wystarczy. Od biedy stworzy się załogę. Dżi. Ducha bojowego im nie brakuje, co nieraz udowadniali w najtrudniejszej formie działań militarnych: starciach ulicznych. No – chyba, że Młodzież też zaczytała się w Sienkiewiczu, tylko zamiast hasającego po rubieżach Rzeczpospolitej Skrzetuskiego, woli stałe zajęcie Latarnika. W Panamie.