Wierzę w to, że ludzie są, a przynajmniej starają się być dobrzy. Wierzę też w to, że sport potrafi skupiać tych, którzy mają i chcą dzielić z innymi swoje pasje. Sport naprawdę jest piękny i nie chodzi tu o oglądanie tych, czy innych zawodów lub tego, czy innego meczu. Sport jednoczy i wyzwala wielkie, piękne emocje. Są jednak tacy, którzy te emocje kradną. Nie można na to pozwolić. Złodziej powinien ponieść karę. Takimi złodziejami są bandyci wykorzystujący stadiony i piłkarskie mecze by krzewić zło i leczyć swoje kompleksy.
Tymi bandytami nie są kibice, którzy przychodzą na stadiony, by obejrzeć mecz swojej ulubionej drużyny, dopingować ją i wspólnie przeżywać zwycięstwo bądź porażkę. Nie są nimi Ci, którzy na stadionach chóralnie śpiewają, wywieszają flagi i noszą szaliki, które są jednocześnie elementem ubarwiającym każdy piłkarski stadion. Nie są nawet Ci, którzy czasami w niewybredny i głośny sposób wykrzykują swoje uwagi pod adresem rywala lub swojej drużyny. Jak już wspomniałem na wstępie, piłka nożna to dyscyplina szczególna, budząca wielkie emocje i gromadząca publiczność z wszelakich warstw społecznych. Tak jest i z tym walczyć nie należy. Nie trzeba. To właśnie piękne i uniwersalne. Futbol ma przecież jednoczyć a nie dzielić.
Problem pojawia się wtedy, gdy jedni próbują narzucić swój styl bycia i zachowania innym. I w tym miejscu trzeba przyjąć jedno, bardzo istotne założenie. Przykład na to, jakie to zachowanie ma być musi iść z góry a ta góra to ludzie o wysokiej kulturze - ludzie wykształceni i inteligentni. Tacy też chodzą lub chcą przychodzić na stadiony. I nikt nie wmówi mi, że tacy nie potrafią w piękny i żywiołowy sposób dopingować swojej ukochanej drużyny. Przykładów na to jest mnóstwo. Nazwiska tych znanych, mniej znanych lub nie znanych zupełnie można mnożyć. Co chcieliby powiedzieć?
Tak – potrzebujemy pięknych opraw, choć zdajemy sobie sprawę z tego, że na przykład na stadionach w Wielkiej Brytanii oprawę stanowią sami kolorowi kibice. Na najbardziej znanych, wypełnionych po brzegi obiektach świata trudno zlokalizować jakąś grupę ludzi, bez której mecz nie miałby takiego uroku.
Nie – nie potrzebujemy opraw, które nie są uzgodnione z organizatorem, czyli gospodarzem obiektu, na który nas wpuszczono. To gospodarz ma prawo decydować o tym, co może a co nie może wisieć na płotach jego obiektu.
Na stadiony nie wolno wnosić własnych butelek z napojami, niebezpiecznych przedmiotów i nie wolno wprowadzać psów. Czy ktoś rozumny wzniecałby z tego powodu burdy? Przecież na niektóre mecze nie wolno nawet wnosić flag na drewnianych lub elastycznych tyczkach. Trzeba się z tym pogodzić. To żadna tragedia dla tych, którzy chcą obejrzeć mecz swojej drużyny i ją dopingować. Tyle, że słowo doping nie musi oznaczać:
- chóralnych, wulgarnych przyśpiewek w stylu „wygramy, wygramy, wygramy … ku…y pokonamy” – to po prostu prymitywne i żenujące.
- rozwydrzonych wyrostków (albo niedorostków), którzy klubowych szalików używają w celu zakrycia swoich gąb w momencie, gdy podbiegają do płotów i lżą policję lub służby porządkowe na stadionie.
- demolowania stadionu swojego klubu lub stadionu na który grupa kibiców wymieszana z bandytami przyjechała. *
*(Ciekawy jestem, czy znajdzie się ktoś taki, kto powie, że którykolwiek z tych elementów jest w dopingu niezbędny)
Nie demolowałem stadionu, nie wiązałem szalika w barwach klubowych lub narodowych na twarzy. Siedziałem jednak w klubie kibica „pod żyletą” na stadionie łódzkiego Widzewa i brałem udział w dopingu. Były wulgarne przyśpiewki i agresywne okrzyki w kierunku policjantów i ochroniarzy, którzy swoim zachowaniem prowokowali. Nieraz od takiego cymbała dostałem pałą. Choćby wtedy, gdy próbowałem dostać się na stadion lokalnego rywala – ŁKS-u. Wiem, że kibice bardzo często traktowani są jak bydło, a ci, którzy mają pilnować porządku nierzadko inteligencją i rozwagą nie dorastają do pięt nawet kilkunastoletniemu dziecku. Wiem też, że sam sposób wpuszczania na polskie stadiony budzi negatywne emocje, lub wręcz agresję u ludzi, którzy płacą niemałe pieniądze za bilety. Wiem, że władze PZPN popełniają wiele błędów. Wiem, że pracują tam ludzie niekompetentni, którzy popełniają wiele błędów. Wiem, że polska piłka i mecze ligowe nie stoją na najwyższym poziomie. Wiem też jednak, że protestować przeciwko temu można na różne sposoby. Wiem, bo choć na stadionach bywam jeszcze częściej niż wtedy, ze stadionowej łobuzerki kilkanaście lat temu wyrosłem. Stąd kilka pytań do wielu z tych, którzy wypowiedzieli się na tym forum?
- po co na fladze reprezentującej grupę kibiców zaciśnięta pięść? Co ma ona symbolizować? Co wspólnego ma z piłką nożną? Jak to możliwe, że symbol Ultrasów z Białegostoku jest tak podobny do symbolu „White Power”. Mały plagiacik? ARTYSTA-AUTOR projektu zmienił kolor? PO CO?
- czy łatwiej dostosować się do prośby organizatorów i flagę zdjąć czy spowodować, że mecz przeciągnie się o dodatkowe 30 min? Przecież waszym piłkarzom to nie pomaga.
- szanujecie swoich piłkarzy i ich prośby, czy ważniejsza jest wasza urażona duma i ego?
- Czy Ci, którzy są prawdziwymi kibicami Jagiellonii i przywiązani są do rzeczonej flagi pozwalają, by w jej tle wymachiwali pięściami zamaskowani kibole, których widzieliśmy na stadionie i podczas transmisji w TV? Czy to może ci sami ludzie?
- Ciekawy jestem, w jaki sposób można wytłumaczyć i kryć bandytów, którzy wyskakują z pociągu, by zaatakować policjantów. Dlaczego ich usprawiedliwiacie?