Rodzice ciężko chorych dzieci alarmują: "Nie da się już przekazać 1 proc. podatku dla fundacji czy stowarzyszenia na leczenie konkretnego dziecka". "Gazeta Wyborcza" proponuje rozwiązanie.
"Co roku namawiałem rodzinę, znajomych i ich znajomych, by dali 1 proc. podatku na fundację, z zastrzeżeniem, że to na leczenie i rehabilitację mojego dziecka. Udawało nam się zebrać pokaźną kwotę" - opowiada czytelnik "Gazety". "Teraz z tym koniec. Nawet jeśli kogoś przekonam do darowizny na naszą fundację, to pieniądze trafią do wspólnego worka i nie wiadomo, ile z tego dostanie moje dziecko" - załamuje ręce.
Taki jest uboczny efekt zmiany przepisów o darowiznach 1 proc. podatku na organizacje pożytku publicznego.
Dotąd - przypomina dziennik - przekazanie takiej darowizny było uciążliwe. Trzeba było samemu wpłacić pieniądze na poczcie lub w banku, a dopiero potem fiskus oddawał je podatnikowi. Dlatego niewielu podatników przekazywało 1 proc. - przed rokiem zdecydowało się na to tylko 1,6 mln z przeszło 20 mln podatników.
Organizacje pożytku publicznego prosiły więc, by przepisy uprościć. I tak się stało. W formularzu PIT za 2007 r. podatnik ma tylko wpisać, jakiej organizacji chce przekazać pieniądze. Resztą zajmie się urząd skarbowy. Organizacje liczą, że darczyńców przybędzie.
Dla wielu chorych dzieci i ich bliskich to może oznaczać dramat. Dotąd na przelewie bankowym można było napisać, że pieniądze mają iść na leczenie konkretnego dziecka w konkretnej fundacji. Teraz nie da się tego zrobić. W formularzach PIT nie ma miejsca na wpisanie nazwiska osoby, którą chcemy obdarować. "Nie znaleźliśmy rozwiązania tego problemu" - mówi prezes zarządu Fundacji Dzieciom "Zdążyć z pomocą" Stanisław Kowalski.
Źródło: Gazeta Wyborcza