Byłem zmuszany do kupowania książek Andrzeja Leppera i zasilania w ten sposób kasy partii - tak były poseł Samoobrony Marian Curyło wspomina swoje członkostwo w partii. Taki proceder potwierdzają inni byli członkowie Samoobrony.
Mechanizm, był prosty - pisze gazeta. Dziennikarz napisał książkę, Lepper dał nazwisko, a posłowie i senatorowie otrzymali polecenie hurtowego zakupu książek. Płacili i brali faktury na biura poselskie, które opłaca Kancelaria Sejmu. W ten sposób na konto Samoobrony mogły trafiać publiczne pieniądze.
Curyło twierdzi, że w 2002 r. - podobnie jak innym posłom - Lepper polecił mu, by kupował jego książkę. Curyło kupił: 192 książki „Każdy kij ma dwa końce” (za 1920 zł), 1200 wkładek „Samoobrona zwycięży” dołączonych do „Chłopskiej Drogi” (960 zł) i „Atlas drogowy Samoobrony” (300 zł). Rachunki są wystawione na jego biuro, ale Curyło zapewnia, że zapłacił z własnej kieszeni. - Inni nasi posłowie wciągali jednak te zakupy w koszty biura - dodaje.
Te praktyki potwierdza były szef świętokrzyskiej Samoobrony Józef Cepil: - Lepper mówił: wy to sobie wpuścicie w koszty. Jak tego nie zrobicie, nie będziecie na listach wyborczych. No to kupowaliśmy - mówi dziennikowi. Były prawnik Leppera mecenas Henryk Dzido potwierdza: - To było otwarte polecenie.
„SE” dotarł do kopii faktur wystawionych na biuro poselskie Cepila. W listopadzie 2002 roku zapłacił 136O zł za 1700 wkładek „Samoobrona zwycięży”. - Marszałek Sejmu powinien sprawdzić te zakupy - uważa Curyło.
Z Andrzejem Lepperem nie udało się gazecie skontaktować. - Premier nie będzie komentował takich bzdur - tłumaczy rzecznik prasowy Samoobrony Mateusz Piskorski. - To, co wymyślają nasi byli działacze, przechodzi już ludzkie pojęcie - komentuje.
Źródło: Super Express