- Ostatnio głośno jest o ludziach ze środowisk uniwersyteckich, którzy donosili na swoich kolegów i postanowiliśmy to ze sobą połączyć – tak w Życiu Warszawy, jeden z twórców studenckiego portalu Cratta.pl, tłumaczy kontrowersyjną inicjatywę.
Skąd pomysł na inwigilację profesorów przez studentów? Rafał Hetman tłumaczy - chcieliśmy stworzyć coś oryginalnego i zaskakującego.
Każdy żak, który wejdzie na stronę, może założyć specjalną teczkę swojemu wykładowcy. Co zawierają już stworzone? M.in. dane dotyczące generalnego poziomu współpracy z wykładowcami, informacje o wymaganiach, jakie stawiają na zajęciach i wyrozumiałości za spóźnienia oraz o możliwości ściągania podczas egzaminów.
"Agenci" mogą również cały czas składać raporty uzupełniające i komentować kolejne poczynania swoich wykładowców.
- Pomysł Inwigilacji Polskich Naukowców jest dość ryzykowny - w opinii doktora Mirosława Pęczaka - oczywiście studenci mają prawo do tworzenia swoich pomysłów, nie jestem jednak pewny, czy wybrali właściwą formę ekspresji" – tłumaczy. Nie tylko wykładowcy mają wątpliwości.
Andrzej Friszke, członek kolegium Instytutu Pamięci Narodowej, zastanawia się, czy wykorzystywanie skojarzeń z Instytutem Pamięci Narodowej do celów komercyjnych jest właściwe. Używanie retoryki związanej z inwigilacją, donosicielstwem w kontekście rankingu profesorów jest gorszące. - Rozumiem, że studenci chcą w ten sposób odreagować i zamanifestować swoje podejście do problemu teczek, ale stworzenie takiej strony to jest pójście o krok za daleko – mówi w "Życiu Warszawy".
Źródło: Życie Warszawy, PAP