Służby specjalne chciały oskarżyć wdowę po Papale

Były dyrektor ABW płk Ryszard Bieszyński zeznaje przed sądem w Chicago, w obronie Edwarda Mazura, podejrzanego o podżeganie do zabójstwa generała Marka Papały. Przez lata wybielał Mazura i starał się udowodnić, że za zabójstwo Papały odpowiada wdowa po generale - twierdzi "Super Express".

JAk pisze gazeta, od kiedy oficerowie UOP (a później ABW) zorientowali się, że ekipa śledcza kierowana przez pogromcę mafii, prokuratora Jerzego Mierzewskiego zainteresowała się Mazurem, zaczęli forsować wersję, według której za zabójstwem generała Papały miała stać... jego żona. - Mieliśmy wrażenie, że chcą wbrew faktom wrobić wdowę po generale - wspomina jeden z emerytowanych funkcjonariuszy UOP.

Adam Rapacki, twórca CBŚ, twierdzi, że Bieszyński stale nagabywał go i przedstawiał wersje rodzinną jako najbardziej prawdopodobną. - Powiedziałem mu: Nie masz dowodów, przedstaw je, to będziemy gadać - wspomina po latach Rapacki - czytamy w "Super Expressie".

Oficerowie UOP - pisze dziennik - jako zabójcę wytypowali zawodowego żołnierza, krewnego Marka Papały. Wszystko pasowało. Wojskowego, który ma dostęp do broni, do zabójstwa miała nakłonić Małgorzata, żona generała Papały. Motywem była według UOP chęć zdobycia pieniędzy z ubezpieczenia po poległym komendancie głównym oraz rozwiązanie problemów małżeńskich Papałów. Przesłuchiwany żołnierz niczego istotnego jednak nie powiedział. Do UOP wezwano wiec wdowę po generale.

- Położyli przede mną kartkę papieru, obok długopis i zaczęli sugerować, abym przyznała się do zbrodni - opowiada Małgorzata Papała. Ze zdumienia i żalu nie mogła nic wówczas z siebie wykrztusić. Do dzisiaj wspomina to zdarzenie z wielkim bólem.

Jerzego Mierzewskiego zdumiewa upór, z jakim pułkownik Bieszyński i jego ludzie, pomimo braku dowodów, wracali do wątku rodzinnego. -Pracowali nawet solidnie - ocenia. - Dwukrotnie weryfikowali wszystko i nie znaleźli nawet cienia dowodów - dodaje rozmówca gazety.

Źródło: "Super Express"

Czytaj także: