Jak twierdzi "Nasz Dziennik", rozłam w PiS był przygotowywany kilka miesięcy wcześniej. Wiedziała o tym prawdopodobnie tylko ścisła czołówka polityków reprezentujących tzw. frakcję ZChN-owską.
- Od samego początku, kiedy powstawał PiS w tych regionach, gdzie pałeczkę w tym ugrupowaniu przejęli ludzie z dawnego ZChN, mówiono w kuluarach, że PiS jest tylko strukturą przejściową - mówi dziennikowi jeden z posłów PiS blisko współpracujący z parlamentarzystami ZChN-owskiej frakcji.
Jednak były również głosy, że Jurek nie zdecydowałby się na założenie nowego ugrupowania, gdyby nie zachowanie premiera, który postawił go w sytuacji bez wyjścia i zmusił do rezygnacji z Rady Politycznej PiS, a w konsekwencji z partii.
Jak udało się gazecie ustalić, plan wzmocnienia frakcji ZChN-owskiej w PiS i ostatecznie wyjścia z tego ugrupowania, połączony z tworzeniem nowej formacji, pojawił się już kilka miesięcy wcześniej przy okazji debaty nad odpowiedzią polskiego parlamentu na krytyczny wobec Polski list Parlamentu Europejskiego.
W ostatniej chwili zmieniono wówczas poprawkę pisma przygotowanego przez Marka Jurka i wybrano łagodniejszą. Zarówno marszałek, jak i jego najbliżsi współpracownicy odebrali takie działania władz PiS - czego nie ukrywali w prywatnych rozmowach - jako afront. Czuli się szykanowani stawianiem ich pod murem i żądaniami wyjaśnień w sprawach, które bulwersowały również opinię publiczną, jak "afery pocztowej" posła Artura Zawiszy czy jego związków z fundacją Aleksandra Gudzowatego.
Oliwy do ognia dolała również sprawa zlekceważenia przez PiS ustawy posła Mariana Piłki dotyczącej wprowadzenia całkowitego zakazu pornografii i pojawiające się wcześniej w kuluarach informacje wskazujące na to, że Zawisza może nie zostać przewodniczącym komisji śledczej ds. banków. Już wówczas jeden z parlamentarzystów PiS mówił o możliwości pewnych "daleko idących zmian w składzie PiS". Stosowną okazją do wyjścia z partii była sprawa głosowań nad nowelizacją Konstytucji.
Źródło: "Nasz Dziennik"