Tak Marian Banaś, były wiceminister finansów w rządzie PiS, mówił o prezesie Totalizatora Sportowego. Prezes Totalizatora Sportowego zadzwonił do mnie i powiedział, że chce mi złożyć wizytę. Ponieważ była to spółka skarbu państwa uznałem, że jest rzeczą normalną, by mógł taką wizytę mi złożyć.
PROJEKT TOTALIZATORA SPORTOWEGO
Prezes Totalizatora (Jacek Kalida) przyszedł i przyniósł projekt ustawy. Banaś nie widział w tym nic zdrożnego. Spółka skarbu państwa. Pytanie, dlaczego nie. Projekt miał zwiększyć wpływy do budżetu. Tak twierdził prezes Totalizatora. Dziwna to praktyka. Jeszcze dziwniejszy pomysł, żeby to klub PiS decydował, czy projekt powinien pójść przez Sejm. Czy inną drogą. Dlaczego klub PiS? A nie np. minister finansów. Minister finansów o tym nie wiedział, bo jak mówił Banaś trwały wówczas zmiany personalne na stanowisku szefa resortu. Pawła Wojciechowskiego (w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza) zastępował Stanisław Kluza (już rząd Jarosława Kaczyńskiego). Czy ktoś jeszcze wiedział o projekcie TS? Tego nie wiemy. Wiemy, co działo się dalej. Z notatki Przemysława Gosiewskiego.
O tej notatce Banaś powiedział, że wcześniej jej nie widział. Że dowiedział się o niej z mediów. O projekcie – że kiedy Gosiewski przesłał go Kluzie, opinia była negatywna. I projekt przepadł. W dalszych pracach wykorzystano tylko jeden zapis - dotyczący rejestru przychodów i wygranych z automatów do gier.
„UWIKŁANY” DEPARTAMENT
Twierdzi, że to nie jego słowa. Wyparła się ich także Anna Cendrowska. Choć ona mówiła przed komisją, że to była opinia ministra Banasia. Sam Banaś tłumaczył, że od 2003 roku departament gier w resorcie finansów nie podjął żadnej pracy nad nowelizacją ustawy hazardowej i to było dla niego wystarczającym argumentem, żeby nie ufać kierownictwu tej komórki i nie pracować z tymi ludźmi nad tą ustawą.
Dopytywany, kto – oprócz dyrektora Oleszczuka – odszedł wtedy z departamentu, nie umiał odpowiedzieć. Mówił, że nie pamięta. Że to było ponad trzy lata temu.
ZESPÓŁ GILOWSKIEJ
Banaś zeznał, że do zespołu zaproszono przedstawiciela Totalizatora Sportowego, by skrócić prace, które – jego zdaniem – mogły się przedłużać na skutek zgłaszanych przez Totalizator opinii. Ciekawe, dlaczego? Jeśli dobrze pamiętam, nikt nie zapytał. Marian Banaś pamiętał Grzegorza Maja, natomiast powiedział, że nie zna Tomasza Malarza, który z ramienia ministerstwa sportu dołączył do zespołu (Malarz – według mediów – funkcjonariusz ABW). To pan Malarz był w zespole? – pytał Banaś, który zespołem kierował. Zastanawiające.
WIDEOLOTERIE
Marian Banaś podkreślał, że ministerstwo odrzuciło propozycje TS (obniżka podatku od wideoloterii), bo zyski do budżetu państwa z ich wprowadzenia pojawiłyby się dopiero po 2017 roku, a wcześniej państwo musiałoby zainwestować ponad miliard złotych na ich uruchomienie. A – jak mówił Banaś - resortowi zależało na rozwiązaniach, które w krótkim czasie dałyby dodatkowe wpływy do budżetu na budowę Narodowego Centrum Sportu (…) Jedyna obawa w sprawie wideoloterii była taka, że zabraknie nam pieniędzy na budowę stadionu narodowego na Euro 2012. Dopóki tego celu nie zrealizujemy, to wykładanie pieniędzy na uruchomienie wideoloterii w kwocie miliarda i jeszcze więcej było zupełnie bezcelowe.
TAJEMNICZA NOTATKA Z 12 MARCA 2007
Poseł Urbaniak pytał Banasia o notatkę, która jest w materiałach komisji, a o której 24 listopada 2009 przed komisją mówił Michał Boni:
9 marca 2007 r. w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów odbyło się spotkanie pana Jarosława Kaczyńskiego, prezesa Rady Ministrów, z przedstawicielami Ministerstwa Finansów i Ministerstwa Skarbu Państwa w sprawie nowelizacji ustawy o grach i zakładach wzajemnych. W spotkaniu udział wzięli: prezes Rady Ministrów pan Jarosław Kaczyński, minister-członek Rady Ministrów Przemysław Gosiewski, sekretarz stanu w MSP Paweł Szałamacha, podsekretarz stanu w MF Marian Banaś.
Po tym spotkaniu pan Marian Banaś napisał krótką notatkę, w której napisał, że „W dniu 9 marca 2007 r. odbyło się spotkanie pana premiera Jarosława Kaczyńskiego z przedstawicielami Ministerstwa Finansów i Ministerstwa Skarbu Państwa. [...] Na spotkaniu przedstawiciel Skarbu Państwa, pan minister Paweł Szałamacha ponownie zaproponował rezygnację w projekcie nowelizacji – na wniosek Totalizatora Sportowego sp. z o.o. – z dopłat do wideoloterii i gier objętych monopolem państwa, które mają być organizowane przez Totalizator Sportowy. Jako przedstawiciel ministra finansów na spotkaniu, wskazałem na zdefiniowane przez zespół możliwe konsekwencje przyjęcia tego rozwiązania. Po zapoznaniu się ze stanowiskiem stron, pan premier przychylił się do wniosku przedstawiciela ministra Skarbu Państwa. Jednocześnie zalecił przedstawicielom ministra Skarbu Państwa i ministra finansów szczególnie wnikliwe monitorowanie rozwoju rynku wideoloterii w Polsce w celu określenia takiego etapu rozwoju tych gier, który umożliwiałby ponowne objęcie ich dopłatami oraz weryfikację preferencyjnej stawki podatkowej, bo ta była proponowana przez ministra Skarbu Państwa. Realizując polecenie premiera, proszę o uwzględnienie przez zespół w projekcie nowelizacji ustawy o grach i zakładach wzajemnych rozwiązań zakładających zastosowanie preferencyjnej stawki podatkowej oraz likwidację dopłat do wideoloterii, zgodnie z propozycjami Totalizatora Sportowego”. Podpisano „Marian Banaś”. Notatka nosi datę sporządzenia 12 marca 2007 r.
Pytanie posła Urbaniaka umarło, bo nie miał przy sobie kopii notatki, a Banaś nie wiedział, o jaką notatkę chodzi. Nie pamiętał. Temat zamknięto. Szkoda. Bo o tą notatkę warto pytać. Dlaczego kończyła się wytycznymi dla zespołu? Dlaczego takie wytyczne zalecił Premier? Dlaczego Banaś się z nimi nie zgadzał? (choć o tym pośrednio mówił, odpowiadając na inne pytania).
Minister Banaś nie wiedział też o firmie GTech, kiedy Totalizator przyniósł mu projekt. Mówił, że dowiedział się o niej dopiero pod koniec obecności w resorcie. Mówił o skorumpowanych na dużą skalę celnikach i szalejącej szarej strefie. Dopytywany o konkretne dane, nie potrafił ich komisji przedstawić. Mówił, że analizy pochodziły z resortu. Pytanie, czy z tego samego departamentu, któremu tak nie ufał. I nie chciał, by pracował nad nową ustawą. Było późno i posłowie nie mieli już chyba siły, żeby świadka dopytywać. Zwłaszcza, że w kolejce czekał jeszcze … Wiesław Ciesielski, wiceminister finansów w czasie rządów SLD. A była godzina 21:15.