Alaksandr Łukaszenka odejdzie prędzej czy później - mówiła w wywiadach dla francuskich mediów w czwartek Swiatłana Cichanouska. Dodała, że opozycja rozmawia z przywódcami wielu krajów, ale nie z Władimirem Putinem, przywódcą Rosji.
- Jesteśmy otwarci na dyskusję z każdym, kto jest gotowy nas wesprzeć – zapewniła była opozycyjna kandydatka w wyborach prezydenckich na Białorusi Swiatłana Cichanouska w publicznym radiu France Inter pytana, czy chciałaby porozmawiać o sytuacji na Białorusi z Putinem. - Mamy nadzieję, że inne kraje będą nas wspierać - dodała.
"Białorusini nie będą chcieli zabijać Białorusinów"
W rozmowie z dziennikiem "Le Monde" Cichanouska podkreśliła, że w celu odsunięcia rządzącego od 26 lat "ostatniego dyktatora Europy", czyli Alaksandra Łukaszenki, stawia na pokojowe demonstracje i strajki. Opozycjonistka powtórzyła, że kilku członków podstawowego składu 70-osobowej opozycyjnej Rady Koordynacyjnej jest uwięzionych lub zagrożonych aresztowaniem. Członkowie Rady starają się reprezentować wszystkie grupy społeczne: pracowników, artystów, prawników, nauczycieli i są "znani i szanowani" – zaznaczyła.
Liderka opozycji przyznała, że przebywając na Litwie, może zrobić więcej dla swojego kraju, podczas gdy na Białorusi trudno jej było działać, wypowiadać się i swobodnie się poruszać. Podkreśliła, że Łukaszenka nie ma legitymizacji społecznej, a Białorusini mu nie ufają.
Według Cichanouskiej, opozycja zamierza zmusić Łukaszenkę do odejścia działaniami prawnymi, pokojowymi protestami i strajkami. Zaapelowała ona również do milicjantów i funkcjonariuszy służb, by przyłączyli się do protestujących i zapowiedziała, że ci, którzy wykonują "zbrodnicze rozkazy" Łukaszenki, zostaną w przyszłości pociągnięci do odpowiedzialności.
"Jestem przekonana, że Białorusini nie będą chcieli zabijać Białorusinów" – oceniła pytana o represje wobec opozycjonistów. Wyjaśniła też, że Łukaszenka, maszerujący w tym tygodniu po ulicach z kałasznikowem, wzbudził ogólną wesołość, a nie strach.
"Białorusini sami muszą rozwiązać własne problemy"
Pytana z kolei o postulaty protestujących odpowiedziała, że przede wszystkim żądają oni uwolnienia więźniów politycznych, powrotu do konstytucji z 1994 roku, ograniczającej liczbę kadencji prezydenta do dwóch, oraz wymiany Centralnej Komisji Wyborczej, która straciła zaufanie obywateli.
W sprawie oczekiwań wobec UE Cichanouska przyznała, że "bardzo ważne jest zobaczyć, że nie jesteśmy sami". Mówiła, że "byłoby wspaniale, gdyby Rosja poparła naszą walkę o nasze prawa (…) z poszanowaniem naszej suwerenności", jednak zaznaczyła, że "Białorusini sami muszą rozwiązać własne problemy".
Pytana, czy Białoruś stanie się przedmiotem konfliktu między Rosją a Stanami Zjednoczonymi podobnie jak Ukraina, opozycjonistka wyraziła przekonanie, że to, co dzieje się na Białorusi, nie ma znaczenia geopolitycznego. - To sprawa czysto wewnętrzna. Łukaszenka próbuje wywołać groźbę wojny granicznej, ale ludzie już mu nie wierzą. Nie znam zamiarów Rosji ani innych krajów, ale nasza niepodległość nie jest na sprzedaż – podkreśliła.
“Nie jesteśmy ani prorosyjscy, ani proeuropejscy"
Cichanouska rozmawiała również z mediami hiszpańskimi. Zapewniła w rozmowie z madryckim dziennikiem “El Mundo”, że mieszkańcy jej kraju pozwolą spokojnie odejść prezydentowi Alaksandrowi Łukaszence, jeśli ten zgodzi się ustąpić ze stanowiska. - Gdyby tak zrobił, to wierzę, że Białorusini pozwoliliby mu odejść - powiedziała w opublikowanym w czwartek wywiadzie Cichanouska, podkreślając, że naród białoruski nie pragnie zemsty.
Wskazała, że Białorusini wiedzą o przestępstwach dokonanych przez reżim w Mińsku, ale zaznaczyła, że w pierwszej kolejności będą one musiały zostać zbadane przez niezależne sądy. Nieformalna liderka białoruskiej opozycji zapowiedziała, że nosi się z zamiarem powrotu z Litwy na “wolną Białoruś”, aby wziąć udział w demokratycznych zmianach w swym kraju. Nie wskazała jednak, kiedy miałoby to nastąpić, podkreślając, że decyzja w tej sprawie “należy do Łukaszenki”.
"Wrócę, kiedy nastąpi dialog z obecną władzą w sprawie transformacji; kiedy okaże się (…), że jest szansa na ponowne wybory prezydenckie: przejrzyste, sprawiedliwe i wolne. Mam nadzieję, że do tego czasu kraj stanie się wystarczająco bezpieczny, aby tam wrócić" - dodała.
Cichanouska powiedziała, że zastosowane wobec manifestantów represje doprowadziły do jeszcze większego oporu w społeczeństwie, a “Łukaszenka stał się wrogiem publicznym”. “On się boi i nie wie, co robić. Zrozumiał, że ludzie go nie chcą” - oceniła opozycjonistka.
Według Cichanouskiej, opozycja białoruska nie pójdzie śladem ukraińskiej, która w sposób siłowy obaliła reżim Wiktora Janukowycza w 2014 roku. Wyraziła nadzieję, że nie dojdzie do wojny domowej na Białorusi, a inne kraje nie będą ingerować w proces demokratyzacji tego państwa.
“Nie jesteśmy ani prorosyjscy, ani proeuropejscy. (…) Wiem, że również w Rosji są ludzie, którzy popierają naszą walkę o prawa” - podsumowała Cichanouska, zaznaczając, że białoruska opozycja nie chce pogorszenia relacji z Moskwą.
Źródło: PAP