Na Śląsku ciągle jest wiele ulic i placów, które mają nazwy kojarzące się jednoznacznie z PRL. W wielu przypadkach są to główne miejskie arterie - pisze "Dziennik Zachodni".
"Tymczasem ludzie zasłużeni dla danego miasta czy regionu, są pomijani lub ich imieniem są nazywane małe, boczne dróżki. Chcemy to zmienić" - mówi Jerzy Gorzelik, szef Ruchu Autonomii Śląska. Podaje też jeden z bardziej kuriozalnych przypadków.
Od wielu lat RAŚ podejmuje starania, aby zmienić nazwę ulicy Erenburga w Opolu. Ilia Erenburg to radziecki pisarz, który nawoływał do mordowania Niemców. "Delikatnie mówiąc, to niezbyt szczęśliwy patron dla jednej z największych ulic Opola" - stwierdza Gorzelik.
Nazwy ulicy do tej pory nie udało się zmienić, bo zbyt wiele mieści się przy niej posesji. To wiązałoby się z ogromnymi kosztami, jakich wymaga wymiana dokumentów. "Miedzy innymi z powodu tych kosztów radni nie zmienili nazwy ulicy" - przyznaje Mirosław Pietrucha, rzecznik opolskiego magistratu.
RAŚ nie poddaje się i bierze pod lupę nazwy ulic w innych miastach. W Żorach działacze ruchu chcą zmienić nazwę Alei Armii Ludowej na Aleję Księdza Augustina Weltzela, autora pierwszej książki o historii miasta. "W tym roku mija 120 lat od ukazania się jego monografii "Historia miasta Żory na Górnym Śląsku". To doskonała okazja, aby zamienić nazwę ulicy, która kojarzy się z komunizmem" - mówi Krzysztof Gawliczek, wiceszef wodzisławsko-żorskiego koła RAŚ.
Propozycja zmiany nazwy trafiła do przewodniczącego rady miasta, Piotra Kosztyły. Przekazał on pismo do miejskiego zespołu, który od wielu lat zajmuje się nadawaniem lub zmianą nazw ulic. Termin posiedzenia zespołu nie został jednak jeszcze wyznaczony, ale już teraz wiadomo, że propozycja RAŚ raczej nie spotka się z przychylnością - zauważa gazeta.
"Dla ks. Weltzela znajdziemy inną ulicę" - zapewnia Tomasz Górecki, członek zespołu. Później sprawą zajmą się miejscy radni. Członkowie Ruchu Autonomii Śląska obawiają się, że może się powtórzyć sytuacja, jak z żorskim noblistą Otto Sternem, którego imieniem nazwano jeden z małych osiedlowych deptaków. "Naszym zdaniem takie postaci powinny patronować największym traktom" - twierdzi Gawliczek.
Źródło: Dziennik Zachodni