Aby zablokować przestępcom drogę do Sejmu, potrzebna jest zmiana w Konstytucji. Ze zmianami bardzo spieszy się PiS, a terminy są tak napięte, że o powodzeniu decydować mogą nawet godziny - pisze "Gazeta Wyborcza"
W Sejmie leżą projekty zmiany konstytucji, które uniemożliwiają kandydowanie osobom skazanym. Jeden autorstwa PO, drugi - PiS. Możliwe, że taka zmiana skończyłaby parlamentarną karierę Andrzeja Leppera. Choć oficjalnie intencje są inne. "Nie chodzi o uderzenie w szefa Samoobrony, lecz o porządkowanie życia publicznego" - mówi szef klubu PiS Marek Kuchciński. Potrzeba porządkowania życia publicznego jest tak paląca, że PiS nie waha się zmieniać konstytucji na finiszu kadencji. "Sprawę kandydowania osób skazanych należy szybko załatwić, bo zbliża się kampania wyborcza" - tłumaczył wczoraj Wojciech Szarama, PiS-owski szef komisji ustawodawczej. A Kuchciński precyzował: "Komisja nadzwyczajna do zmian w konstytucji powinna rozpocząć prace niezwłocznie". Marszałek Ludwik Dorn obiecał mu ponoć, że może zwołać pierwsze posiedzenie komisji już dziś, a PiS liczy na poparcie Platformy. PO zdecyduje dziś. Ale nawet największy pośpiech i najsprawniejsza współpraca dwóch dużych partii nie wystarczą, by uniemożliwić skazanym start w przyspieszonych wyborach - oczywiście jeśli dojdzie do samorozwiązania parlamentu - ocenia gazeta. Popatrzmy w kalendarz. Wybory mają się odbyć w niedzielę 21 października. To ostatni możliwy termin, jeśli samorozwiązanie Sejm przegłosuje 7 września. Tak podobno ustaliły PiS i PO. Konstytucję Sejm może zmienić najwcześniej 5 września - bo musi minąć 60 dni od pierwszego czytania projektów, które odbyło się 5 lipca. Zmianę musi przyjąć Senat. Jego posiedzenie planowane jest na drugą dekadę września. Żeby jednak zmiana weszła w życie przed wyborami, Senat musiałby ją przyjąć już 5 września. Czyli tego samego dnia, w którym uchwali ją Sejm. A to dlatego, że ta zmiana dotyczy praw człowieka. Konstytucja wprowadza tu utrudnienie - w ciągu 45 dni od uchwalenia zmiany konstytucji przez Senat grupa 115 posłów może zażądać referendum. Samoobrona i LPR nie mają tylu posłów, ale terminu należy dotrzymywać. "W takim przypadku należy poczekać 45 dni, by przedstawić ustawę do podpisu prezydentowi" - potwierdza prof. Stanisław Gebethner. Policzmy - termin 45 dni od 5 września upłynąłby dzień przed hipotetycznymi wyborami - w sobotę 20 października. I nawet gdyby prezydent natychmiast podpisał nowelizację konstytucji, zacząłby się kolejny wyścig z czasem. Bo żeby zmiana weszła w życie, musi przecież być ogłoszona w Dzienniku Ustaw. Musiałby być wydrukowany jeszcze w tę sobotę. A zmiana konstytucji wymusza także zmiany innych ustaw, choćby ordynacji wyborczej - pisze "Gazeta Wyborcza".
Źródło: "Gazeta Wyborcza"