Ruszyliśmy i poszło. I oby tak dalej. Jak to na początku bywa są zachwyty, ciepłe słowa i te zupełnie odmienne opinie. I dobrze! W każdym razie za wszelkie głosy (a raczej wpisy!! - bo chyba tak to się nazywa) dziękuję. Jeden z moich kolegów powiedział mi dzisiaj, że po tym blogu poruszam się jak słoń w składzie porcelany.
Tak to prawda! Co tam, z czasem będzie lepiej! Dlatego z góry przepraszam,że nie na wszystkie listy, wpisy, posty - jak to zwał, tak to zwał od razie nie odpisuje. Ale obiecuje, że to się zmieni. No chyba, że problemy techniczne będą stały na przeszkodzie. Bo uprzedzam. Jestem jednym z tych dla których komputer i jego obsługa to mały problem. Czynności, które w tej materii opanowałem do perfekcji to zawieszanie komputera, niekiedy kasowanie danych, a w przeszłości nawet skutecznie sformatowałem twardy dysk. Podobno to niesłychanie skomplikowana czynność. A jednak! Poszło szybko, sprawnie a kłopoty zaczęły się dzień później. Telefoniczna pomoc znajomego też niewiele wniosła. Słuchając jak używa zaawansowanych informatycznych zwrotów miałem wrażenie, że mówi o skomplikowanych operacjach medycznych o których do tej pory słyszałem tylko w materiałach telewizyjnych.
No tak! O przygodach z tym co nazywa się laptop, łącze, ISDN - wow!! fachowo zaczyna się robić, mógłbym pisać i pisać.... A tu wieczór się zbliża. No to może jak głosi stara harcerska pieśń o tym " przy innym ogniu w inną noc". Tak więc: Do zobaczenia znów!!!