Liście wirują na wietrze. Taniec wiatru. I jego szum. Nie można przestać słuchać. Do ostatniego liścia.
Choć bywają i takie myśli, by pozbierać wszystkie liście. Zanieść je do drzew i pozawieszać.
Pomysł na zatrzymanie jesieni. Najpiękniejszych kolorów i śpiewu. Wiatru pośród liści. A może to nierealne, a może spotkamy się w parku? Nawiedziłem park, snują się po nim ludzie w długich płaszczach. Jakby za chwilę miał spaść deszcz. Zresztą, łapał i moczył dziś wszystkich. Czas parasoli. Dawno temu bywał dostarczycielem jednej z najpiękniejszych zabaw. Można się było schronić pod parasolem przed całym światem. Niewidzialność. Dziś już tak nie jest. Ale można z nim bezpiecznie przemierzać okolice. Iść śmiało, zasłaniać i osłaniać się. Dziś kupię parasol. Nie czas najwyższy?