Borys Szyc, aktor znany ze sceny, ekranu i zamiłowania do zabawy, przyłapany. Nie na byle czym, bo na jeździe w stanie wskazującym i to wskazującym mocno. Dziś w Fakcie i Super Expressie możemy podziwiać serię dokumentujących to wydarzenie zdjęć.
Trochę mnie zamurowało – zwłaszcza, jak zobaczyłem całe to foto story w Fakcie. Pierwsze zdjęcie ktoś zrobił aktorowi, jak siedzi z kielichem wina w restauracji. Drugie zdjęcie – przed lokalem stoi jego auto. Szyc wychodzi, wsiada i jedzie. Niezbyt daleko, bo niecały kilometr dalej zatrzymuje go policja. Kolejne zdjęcie. I następne w radiowozie, którym aktor podróżuje na komendę. Hmmm… Pić i jeździć nie wolno. To oczywiste i nie ma co się nad tym rozwodzić. Głupota, nieodpowiedzialność a może i wiara, że co to kto tu mi zrobi. Ale nie to mnie zamurowało – zdziwiłem się czym innym. Kto zrobił te zdjęcia? Mamy już prawdziwych paprazzi, którzy za takim Szycem, Brodzik albo inną młodą gwiazdą jeżdżą i dokumentują na robionych z ukrycia fotografiach jej życie codzienne w nadziei na wydarzenie niecodzienne i wyjście z ukrycia? Czy może to raczej ktoś zauważył, że pod modną knajpę modnym samochodem zajeżdża modny aktor, potem widzi, że ów aktor popija wino i samo nasunęło mu się pytanie – odjedzie swoją bryczką czy zmówi taksówkę? Na wszelki wypadek ten ktoś robi mu zdjęcie z kieliszkiem, potem zdjęcie auta, potem widzi, że Szyc jednak wsiada za kółko. Dryń – dzwoni na policję i donosi, a następnie jedzie za nim i czeka na moment aby zrobić następne fotki? Rano wysyła je do Super Expressu i Faktu i kasuje po tysiączku do rączki? W końcu coraz lepszy i mniejszy sprzęt fotograficzny nosimy w swoich telefonach. Paparazzi są wśród nas. To my. A może było inaczej? PS. Szyc balował na ulicy Zielnej, więc pewnie w modnej restauracji Kom. Czasami zdarza mi się bywać w okolicy, ale z lokalnych specjałów gastronomicznych wolę syryjski kebab z pawilonu „Amira”. Polecam wszystkim. Szyca tam – co prawda – raczej nie spotkacie, ale i paparazzi chyba się nie czają.