Ojciec 11-miesięcznego, chorego na mukowiscydozę Białorusina, Jasia, uznał go za swojego syna w Urzędzie Stanu Cywilnego w Lublinie. Ojcem dziecka jest Polak, mieszkaniec Lubelszczyzny, co umożliwia uzyskanie przez dziecko obywatelstwa polskiego.
O uznaniu dziecka w USC powiedział sam mężczyzna, który nie chce ujawnić swego nazwiska. Dodał, że zamierza zrzec się praw rodzicielskich, gdyż nie stać go na utrzymanie i leczenie tak chorego dziecka. W USC była także matka chłopca - Białorusinka, ponieważ prawo wymaga zgody matki przy takiej procedurze uznania dziecka.
Kierownik USC w Lublinie Andrzej Marciniak potwierdził jedynie, że oboje byli w poniedziałek w urzędzie. - Nie mogę nic więcej ujawnić – powiedział.
Badania DNA potwierdziły ojcostwo Polaka
Lubelska prokuratura wystąpiła w piątek do Sądu Rejonowego w Lublinie z pozwem o ustalenie ojcostwa małego Białorusina. Zarządzone przez prokuraturę badania DNA potwierdziły, że ojcem chłopca jest Polak wskazany przez matkę dziecka.
Jak powiedział szef Prokuratury Rejonowej Lublin-Północ Michał Blajerski, jeśli decyzja o uznaniu dziecka przez mężczyznę w USC „potwierdzi się w sposób udokumentowany”, wtedy prokuratura wycofa pozew.
Uznanie dziecka przez ojca w trybie administracyjnym, w USC, lub prawomocny wyrok sądu ustalający ojcostwo dają możliwość uzyskania przez dziecko także obywatelstwa polskiego, oprócz posiadanego już białoruskiego.
Stan dziecka nie pozwala na podróż na Białoruś
Chłopczyk przebywa obecnie w szpitalu w Gdańsku. Sąd Rejonowy w Lublinie, na wniosek prokuratury, wstrzymał wykonanie orzeczenia o wydaniu dziecka Białorusi. Sąd wziął pod uwagę stan zdrowia dziecka oraz fakt, że została złożona przez prokuraturę apelacja od postanowienia tego sądu z 7 lutego o wydaniu chłopca Białorusi. Według prokuratora - zgodnie z ustawą o cudzoziemcach - o wydaleniu cudzoziemca, także małoletniego Białorusina, powinien decydować wojewoda, a nie sąd.
Ponadto w apelacji prokurator podnosi, że nie zostały wyjaśnione wszystkie okoliczności dotyczące obywatelstwa rodziców dziecka, a tym samym i obywatelstwa samego chłopca.
Matka dziecka zwróciła się do wojewody lubelskiego z prośbą o zalegalizowanie swojego pobytu w naszym kraju. W piśmie do wojewody napisała m.in., że w naszym kraju przebywa od 1996 r. Ma troje dzieci, z których dwójka urodziła się w Lublinie i zna tylko język polski, chodzi do lubelskich szkół. Kobieta nie chce wracać na Białoruś w obawie przed szykanami.
Jaś to umowne imię chłopca
Chłopczyk – nazwany Jasiem (jego prawdziwe imię i nazwisko to Paweł Iwanow) - urodził się na początku kwietnia ub. roku w Lublinie. Jego matka zrzekła się dziecka tuż po jego urodzeniu. Przez kilka miesięcy chłopczyk przebywał w jednym ze szpitali na Lubelszczyźnie. Lubelski sąd w październiku ub. roku umieścił go w rodzinie zastępczej, u młodej kobiety z Gdyni.
Zgodnie z polsko-białoruską umową władze Białorusi zostały o tym poinformowane. Niedługo potem Białoruś upomniała się o chłopca i zwróciła się do władz polskich o wydanie swojego obywatela, a sąd w Lublinie się na to zgodził.
Polskie media opisujące historię dziecka wyrażały obawy, że chłopczyk na Białorusi nie będzie miał należytej, specjalnej opieki wymaganej przy jego chorobie.
Źródło: tvn24.pl, TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Barbara Ostrowska