Trzy najbliższe miesiące spędzi w areszcie 69-letni mieszkaniec Starego Dzikowa (woj. podkarpackie), który usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa swojej córki. Mężczyzna najpierw podciął gardło kobiecie, później sobie. Według ustaleń śledczych powodem był konflikt o ziemię. Mężczyzna w czasie posiedzenia aresztowego przyznał się do zarzucanego mu czynu.
Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Rejonowa w Lubaczowie. Po przedstawieniu 69-latkowi zarzutów prokurator wystąpił do miejscowego sądu rejonowego z wnioskiem o zastosowanie wobec podejrzanego aresztu, na co sąd przystał.
Usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa swojej córki, przyznał się
Prokuratura postawiła 69-letniemu Henrykowi O. zarzut usiłowania zabójstwa swojej córki poprzez podcięcie jej gardła i uszkodzenia jej ciała na okres dłuższy niż siedem dni.
Podejrzany w trakcie pierwszego przesłuchania nie przyznał się do zarzucanego mu czynu i odmówił składania wyjaśnień. - Podczas przesłuchania aresztowego zmienił zdanie i przyznał się do postawionego mu zarzutu. Złożył krótkie wyjaśnienia, których treści ze względu na dobro toczącego się śledztwa nie ujawniamy - powiedziała nam prokurator Agnieszka Nieckarz-Proszek, szefowa Prokuratury Rejonowej w Lubaczowie.
Henryk O. opuścił już szpital. Wcześniej lecznicę opuściła także jego córka.
Podciął gardło córce, potem sobie
Do zdarzenia doszło w poniedziałek (14 listopada) przed budynkiem Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w Lubaczowie. Ojciec, po wyjściu wraz z dorosłą córką z ARiMR, najpierw poderżnął nożem jej gardło, a później sobie. Oboje trafili do szpitala. Jak informują śledczy, przyczyną konfliktu były sprawy majątkowe.
W ramach śledztwa prokuratura przesłuchała już m. in. żonę Henryka O., która była świadkiem zdarzenia i 38-letnią pokrzywdzoną. Córka mężczyzny wyszła już ze szpitala.
Prokurator Nieckarz-Proszek poinformowała, że przyczyną konfliktu była ziemia, którą ojciec kilka lat temu darował córce, a teraz chciał ją odebrać. Prokurator dodała, że obdarowana nie sprzeciwiała się temu, ale pod pewnymi warunkami. Z uwagi na dobro śledztwa na obecnym jego etapie prokuratura nie ujawnia więcej szczegółów w tej sprawie.
Henrykowi O. grozi kara pozbawienia wolności na czas nie krótszy niż osiem lat, 25 lat pozbawienia wolności lub dożywocie.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: DarSzach/Shutterstock