Piłsudski był wściekły, gdy dowiedział się o ustaleniach z Locarno w 1925 r. Niewykluczone, że porażka polskiej dyplomacji na konferencji w malowniczym szwajcarskim mieście była jedną z praprzyczyn przewrotu majowego.
Po Locarno Piłsudski dążył do szybkiego wzmocnienia państwa i do przejęcia przez siebie sterów polityki zagranicznej. Marszałek zorientował się, że układy z Locarno między Niemcami a Wielką Brytanią i Francją otwierały Berlinowi drogę do rewizji granicy polsko-niemieckiej. Przestał ufać Paryżowi. Wtedy w 1925 r. nie zakładano rewizji siłowej granic, ale podłożono podwaliny pod skierowanie na Wschód ostrza niemieckiego rewizjonizmu wobec ładu europejskiego po pierwszej wojnie. Niezależnie od Locarno mocarstwa zachodnie nie zdołały jednak zapewnić sobie bezpieczeństwa w relacjach z Berlinem. W niecały rok po zdruzgotaniu wersalskiego porządku po napaści na Polskę, Niemcy zmiotły wersalski układ na Zachodzie.
Weimarskie Niemcy, choć daleko odmienne od Niemiec wilhelmińskich, nie były żadną miarą gotowe do trwałej akceptacji porządku wersalskiego. Widziały w nim swoją przegraną. Dramat niemiecko-polskich stosunków międzywojennych przed Hitlerem polegał właśnie na całkowicie odmiennym postrzeganiu skutków pierwszej wojny. Nawet bardzo demokratyczne Niemcy weimarskie nie pogodziły się z pełną suwerennością Polski. Niemcy po-weimarskie, narodowosocjalistyczne, uderzyły na Polskę 14 lat po Locarno.
W 2009 r. pojawia się groźba nowego Locarno. Choć w innym kontekście, z innymi aktorami, ale polska dyplomacja powinna zachować wielką czujność. Tym razem Rosja, nakarmiona neoimperialną papką przez dekadę putinizmu i świeżo upojona zwycięstwem na Kaukazie, zgłasza gotowość rewizji porządku po-zimnowojennego w Europie. Moskwa traktuje siebie jako przegranego lat 1989-1991, i mimo odrzucenia komunizmu i odejścia od systemu radzieckiego, mimo wprowadzenia u siebie szeregu normalnych, zachodnich swobód i praw, nadal postrzega się poprzez pryzmat sowieckiej potęgi.
Prezydent Miedwiediew i premier Putin chcą europejskiej konferencji na temat bezpieczeństwa europejskiego. Oznacza to, że Moskwa odmawia legitymacji obecnemu porządkowi, opartemu na NATO, UE i umowach tych organizacji z Rosją i Ukrainą. Jeśli tylko część mocarstw zachodnich przyzna Rosji rację, to przed polską polityką zagraniczną staną wyzwania wręcz zasadnicze – uwiąd NATO i kryzys europejsko-amerykański. Moskwa zażąda dla siebie wyłączności na obszarze poradzieckim, a nawet sięgnie dalej – wróci do złowrogiego hasła o rzekomej granicy Zachodu na Odrze i Nysie, jaką Waszyngton i Niemcy w chwili zjednoczenia mieli obiecać Gorbaczowowi. Rewizjonizm Moskwy wobec europejskiego porządku jest organicznie wpisany w działania długofalowe Federacji Rosyjskiej. Czy znajdzie zrozumienie ?