Litewski premier zapewnia, że jest to pierwszy krok w kierunku uniezależnienia się od rosyjskiego gazu. Swój sprzeciw wyraził już Gazprom i popierający go niemiecki E.ON.
Pomysł zatwierdziła na środowym posiedzeniu rada ministrów. Szacowany na 620-670 mln euro terminal gazu skroplonego (LNG) mógłby przełamać rosyjską dominację w regionie. Obecnie największym i jedynym dostawcą gazu ziemnego dla naszego sąsiada jest Gazprom, który wywindował cenę za 1000 metrów sześciennych surowca na około 340 dolarów. Jak zaznacza rząd, jest to o 100-150 dolarów więcej niż płacą państwa Europy Zachodniej. Gazoport zostanie wybudowany niedaleko terminalu naftowego w Kłajpedzie.
Bezpieczeństwo energetyczne
- Litwa w ten sposób pozyska alternatywne i niezależne źródło dostaw gazu - zapewnia premier Andrius Kubilius - jeszcze w tym roku będzie określona lokalizacja i moc przeładunkowa terminalu. Nie ma na razie terminu rozpoczęcia budowy, ale jak zaznacza szef litewskiego rządu - konkretne kwestie techniczne będą omawiane już wkrótce. Trudno się nie dziwić pośpiechowi naszemu nadbałtyckiemu sąsiadowi, kiedy w czasie wojny gazowej między Rosją a Białorusią musiał przetrwać zmniejszone o 30% dostawy surowca. Protestowały wtedy Polska i Komisja Europejska.
Łukaszenka chce dołączyć
W czerwcu, kiedy o swoich zamiarach poinformował minister energetyki Litwy Arvydas Sekmokas, do użytkowników litewskiego gazoportu swój akces zgłosiła Białoruś. - Tak jak wy chcemy dywersyfikować źródła energii i zmniejszyć zależność od rosyjskiego gazu - powiedział białoruski minister Aleksander Ozieriec swojemu litewskiemu partnerowi. Ozieriec wyraził również chęć uczestniczenia w budowie terminalu. Sekmokas ocenił, że inicjatywa Mińska jest ważna dla Wilna.
Źródło: gazeta.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24