Liczba uprawnionych do głosowania w łódzkim okręgu wyborczym zmniejszyła się w ciągu ostatnich dwóch lat aż o 8,5 tysiąca osób. Gdzie podziali się ci ludzie? - pyta "Dziennik Łódzki".
Przed dwoma laty tuż przed wyborami w Łodzi mieszkało prawie 624,5 tys. wyborców, w czerwcu 2007 r. było ich tylko 614 tys. Od tego czasu przybyło 2 tysiące.
– Łódź się wyludnia. Więcej osób tu umiera niż się rodzi, poza tym notujemy ujemne saldo migracji, czyli więcej osób wyjeżdża niż przybywa – mówi Stanisław Kaniewicz z Urzędu Statystycznego w Łodzi. – Miesięcznie Łódź opuszcza średnio 2 tysiące mieszkańców, którzy przenoszą się zazwyczaj do podłódzkich gmin. Tego spadku nie wiązałbym z emigracją zarobkową na Wyspy.
Jednak 8,5 tys. wyborców mniej to niebagatelna liczba. W 2005 roku nawet mniej wystarczyło, by dostać się do Sejmu Małgorzacie Bartyzel (wówczas PiS, teraz Prawica RP) i Elżbiecie Jankowskiej (SLD, teraz LiD). Niewiele ponad 8,5 tys. głosów zebrali Ewa Sowińska (LPR) i Piotr Misztal (wówczas Samoobrona).
Rejestr łódzkich wyborców „urósł” od czerwca o 2 tys., bo część łodzian dobiła osiemnastki, dołączają też do nich ci, którzy chcą głosować w Łodzi nie będąc jej mieszkańcami. Jak jest w pozostałych okręgach wyborczych w województwie łódzkim? W piotrkowskim w czerwcu zanotowano 592 tys. uprawnionych do głosowania, co oznacza, że kandydaci na parlamentarzystów powalczą o głosy 2 tysięcy osób więcej niż przed dwoma laty. Prawdopodobnie jeszcze ich przybędzie, bo wciąż aktualizowane są dane dotyczące Skierniewic oraz powiatów skierniewickiego i rawskiego.
Źródło: "Dziennik Łódzki"