Dagmara Pawełczyk-Woicka, przewodnicząca nowej Krajowej Rady Sądownictwa, nie musi już płacić grzywny za odmowę wydania dokumentów potrzebnych do przeprowadzenia testu niezawisłości innej sędzi. Decyzja o uchyleniu kary zapadła w Sądzie Okręgowym w Krakowie po tym, jak dwaj sędziowie, którzy mieli udział brać w rozprawie, wzięli urlop na żądanie. Na ich miejsce weszli dwaj inni sędziowie, którzy przegłosowali korzystną dla szefowej KRS decyzję.
Sprawę opisała "Gazeta Wyborcza". Ma ona swój początek jeszcze w Wadowicach, gdzie toczył się proces dotyczący znęcania. Zapadł wyrok, ale po odwołaniu sprawa trafiła do Sądu Okręgowego w Krakowie. Krakowscy sędziowie chcieli przeprowadzenia wobec sędzi Karoliny Miklaszewskiej, przewodniczącej składu sądu w Wadowicach testu niezawisłości. Na to, jak pisze "Gazeta Wyborcza", nie chciała zgodzić się szefowa nowej KRS, Dagmara Pawełczyk-Woicka - znajoma ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro jeszcze z czasów szkolnych.
Grzywna dla Pawełczyk-Woickiej i uchylenie kary
Do przeprowadzenia testu niezawisłości wymagane są konkretne dokumenty, które od Pawełczyk-Woickiej - ówczesnej prezes krakowskiego sądu - sędziowie starali się uzyskać czterokrotnie. Bez rezultatu, dlatego też została ukarana grzywną (trzy tysiące złotych - red.). Według "Gazety Wyborczej" po tej decyzji na krakowskich sędziów zaczęto naciskać, by odpuścili ówczesnej prezes sądu.
Pod koniec listopada odbyła się rozprawa apelacyjna w sprawie znęcania. Tego dnia rano dwóch z trzech orzekających w tej sprawie sędziów nieoczekiwanie wzięło urlopy na żądanie. Ich miejsce zajęli sędziowie dyżurujący, którzy - według "GW" - w czasie rządów Zjednoczonej Prawicy błyskawicznie awansowali.
Wyrok w sprawie znęcania zapadł. W tej sytuacji dwaj sędziowie uznali, że test niezawisłości nie jest już konieczny, a więc grzywna wobec Pawełczyk-Woickiej może zostać uchylona. Zdanie odrębne złożył trzeci sędzia, który wnioskował wcześniej o przeprowadzenie testu.
Sędzia Żurek: w tej sprawie nie ma przypadku
Reporter TVN24 Marcin Kwaśny poprosił o komentarz jednego z sędziów Sądu Okręgowego w Krakowie Waldemara Żurka. Ten podkreśla, że "w tej sprawie nie ma przypadku". - Dwie osoby, w tym samym momencie, bardzo krótko przed wydaniem rozstrzygnięcia biorą urlop na żądanie i nagle w składzie pojawiają się dwie osoby, które są dyżurującymi, ale co do których przewodnicząca domniemuje, jakie mają poglądy. Widzi, kiedy awansowali, czy jest to delegacja ministerialna, czy awans za "dobrej zmiany" - zaznacza Żurek.
Jak dowiedział się Marcin Kwaśny, z formalnego punktu widzenia sprawa jest zakończona. Przewodnicząca KRS kary płacić nie musi, jednak przegłosowany przez dwóch "zmienników" sędzia Wojciech Maczuga złożył do prezesa Sądu Okręgowego w Krakowie informację o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w związku z naciskami, o których napisała "Gazeta Wyborcza".
Źródło: TVN24, "Gazeta Wyborcza"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24