W fabryce petard w południowych Indiach doszło do eksplozji i pożaru. W wyniku zdarzenia co najmniej 19 osób zginęło, a 34 odniosły obrażenia - poinformowały w sobotę władze tego kraju. Jeden z przedstawicieli lokalnych władz przekazał, że liczba ofiar śmiertelnych może wzrosnąć w najbliższych godzinach.
Wybuch, do którego doszło w piątek po południu w fabryce petard w okręgu Virudhunagar, jest jednym z najpoważniejszych tego typu wypadków, jakie miały miejsce w ostatnich latach w stanie Tamil Nadu na południu kraju.
Raja Narayanan, regionalny funkcjonariusz policji, przekazał, że toczy się dochodzenie w sprawie przyczyny pożaru w fabryce. Początkowo poinformował o 12 zmarłych i 26 osobach hospitalizowanych, jednak później władze kraju podały informację o tym, ze zginęło co najmniej 19 osób, a 34 odniosły obrażenia.
Jeden z przedstawicieli lokalnych władz powiedział, że liczba ofiar śmiertelnych może wzrosnąć w najbliższych godzinach. Dodał, że w momencie wybuchu w fabryce były 74 osoby. Jak przekazał, wśród rannych "niektórzy mają poważne oparzenia".
Premier Indii oferuje pomoc rodzinom ofiar
Według doniesień miejscowej prasy fabryka nie miała zezwolenia na prowadzenie działalności. Portal The News Minute podał, że właściciel zaginął, a policja bada przyczyny wypadku.
Premier Indii Narendra Modi zapowiedział, że rodziny zmarłych otrzymają pomoc w wysokości 200 000 rupii (2260 euro).
Jak podaje Reuters, okręg Virudhunagar jest "indyjską stolicą petard". Setki tysięcy ludzi w tym regionie żyje z przemysłu pirotechnicznego.
Źródło: PAP, Reuters