Oj, popełniłem faul. I to nie na byle kim, bo na wicepremierze i to od gospodarki. To znaczy – na czym polega ów faul, nie wiem do tej pory i – używając języka komentatorów piłkarskich – ja tu bym z sędzią dyskutował. Na szczęście można obejrzeć zapis wideo.
Działo się to w piątek, późnym popołudniem. Akurat tego dnia przygotowywałem relację o zarządzonych przez Radę Ministrów oszczędnościach w administracji państwowej. Każdy minister ma szukać pieniędzy w swoim resorcie. Zapytaliśmy premiera – obiecał koniec z nadmierną ochroną i częstsze loty tańszymi samolotami rejsowymi zamiast Air Force Tu (154). Zapytaliśmy wicepremiera Schetynę – zapowiedział cięcia w Straży Granicznej, która po wejściu do strefy Schengen może się nieco samoograniczyć. No i zapytaliśmy wicepremiera Pawlaka. Tak, tak, wychodzimy na sytuację sam na sam, zaraz będzie faul.
Rzeczywiście było sam na sam, co mnie nieco zdziwiło, bo dotychczas szanse na umówienie się na pięciominutową spokojną rozmowę z ministrem (jakimkolwiek) graniczyło z cudem – stąd te gonitwy za politykami po korytarzach. Można by oczywiście spokojnie i rzeczowo, ale oni nigdy nie mają czasu. Wicepremier Waldemar Pawlak czas jednak znalazł. Rzeczniczce prasowej powiedziałem, że chcemy pytać o cięcia w ministerstwie i zaaranżowała rozmowę w hallu przed gabinetem o wpół do czwartej.