Mimo że choroba, na którą zapadł na Filipinach Aleksander Kwaśniewski, nie jest zakaźna, dziennikarze "Faktu" nie czekając na opinię sanepidu sami zdecydowali się przeprowadzić dezynfekcję okolice domu byłego prezydenta w warszawskim Wilanowie- pisze "Fakt".
Jak donosi "Fakt", dziennikarze już o świcie stawili się przed apartamentowcem prezydenckiej pary. Ubrani w ochronne kombinezony skrupulatnie przebadali okolice rezydencji Kwaśniewskich. Wjazd do prywatnego garażu małżonków został dokładnie zdezynfekowany. Inspektorzy zabezpieczyli także wejście na klatkę schodową.
Na tym jednak nie koniec. Badaniom została poddana gosposia Kwaśniewskich i ich psy: Ciri i Falka. Efekt? Zadowalający - zaznacza gazeta. Prezydencka gosposia nie chciała odpowiadać na pytania o kontakty z chorym. Mówiła jednak do inspektorów płynnie i pewnym krokiem stąpała po chodniku. Inspektorzy "Faktu" ocenili, że nie wymaga kwarantanny.
Teraz gazeta z zadowoleniem ogłasza: koniec alarmu dla całej Polski. Nie ma epidemii i polskie matki znów bez obaw mogą wypuszczać swoje dzieci z domów.
Źródło: "Fakt"