Tyr, to dopiero było miasto! Coś w rodzaju supermocarstwa, które 1000 lat przed Chrystusem dominowało nad całym znanym wówczas światem, a więc nad tym, co później Grecy nazwą ekumenosem, czyli nad Morzem Śródziemnym i okolicami. Może kiedyś szerzej Państwu o tym królestwie opowiem, ale dzisiaj będzie o pięknych dziewczętach, pożądaniu i nietypowej miłości…
Jedna z owych dziewcząt, córka króla Tyru, bawiła się pewnego dna na plaży z rówieśnicami, kiedy opodal pojawił się byk. Cóż to było za piękne zwierzę! Nie przejawiało żadnej agresji: wręcz przeciwnie, ułożyło się obok przestraszonych nastolatek i zdawało się łasić… I – ciekawa jak kot - córka króla Tyru oczywiście do niego podeszła i nieszczęście gotowe!… Byk – potężny, silny, ale jakże łagodny – tak długo przymilał się do dziewczyny, aż ta siadła na jego grzbiecie… Zerwał się wówczas na nogi i pognał do wody… Próżno Europa – tak miała na imię piękna, nastoletnia jeszcze córa króla Tyru – próżno Europa wołała o pomoc. Nad grzbietem byka przelewały się fale, ale – przebierając racicami – parł do przodu z niezwykłą prędkością, parł tak długo, aż wczepiona w jego grzywę Europa zobaczyła na horyzoncie górzystą wyspę… Na plaży byk stracił nagle swą byczą postać i przemienił się w człowieka, ba!, w boga!, ba!, we władcę wszystkich bogów – Zeusa! Mit milczy, czy Europa opierała mu się, kiedy oświadczył, że chce się z nią spleść w miłosnych objęciach… Czy postać i głos gromowładnego władcy ją onieśmieliły i oddała się ze strachu… A może boskość adoratora ją podnieciła?… Dość, że Zeus i Europa nie mieszkając oddali się damsko-męskim uciechom pod pewnym platanem w miejscowości Gortis na Krecie i odtąd ten platan nie traci liści zimą… Przewodnicy po Gortis za garść euro pokażą wam ten platan, ale chyba oszukują: czyż drzewo może żyć 4000 i więcej lat? Ciekawe jak wyglądał ten damsko-boski stosunek: przypominał w czymś nasze ludzkie sploty? Jakim Zeus był kochankiem? Tkliwym i czułym, czy porywczym, jak to u byków bywa?... Po miłosnych uniesieniach opuścił Europę i Kretę i udał się na Olimp do swoich boskich zajęć, zmuszając króla Krety Asteriona do poślubienia Europy. Ale o swej kochance spod platanu nie zapomniał: kazał bogu ognia Hefajstosowi wykuć w żywym brązie robota, aby plwał kamieniami i lawą i odstraszał w ten sposób od Krety niepożądanych przybyszów, dał jej psa, który zawsze dopadał ofiary i oszczep, który nigdy nie chybiał celu… Wracał do niej – pewnie często, ale co najmniej jeszcze dwukrotnie: bo mieli trzech synów - herosów. Historia z bykiem miała w rodzinie duże wzięcie, bo kiedy najstarszy z synów Zeusa i Europy – Minos – zapragnął odsunąć swoich braci od władzy, poprosił jednego z podwładnych ojca – boga morza Posejdona – aby na znak swej przychylności zesłał mu byka. I byk punktualnie wyszedł z morza. O, ludzka słabości!... Posejdon żądał w zamian za tę przysługę tak niewiele! Chciał tylko, by Minos poświęcił owego byka po zwycięstwie nad braćmi… Minos uznał jednak, że byk jest zbyt piękny i poświęcił innego, mniej cennego… Posejdon zemścił się okrutnie: wzbudził u żony Minosa Pasifae niezdrowe pożądanie do owego byka. A byk – jak to byk – żadnego pożądania do ludzkiej samicy czuć nie mógł. Cierpiała więc niezaspokojona kobieta, aż ten geniusz Dedal nie wymyślił rozwiązania: zbudował piękną jałówkę, Pasifae weszła do środka i przybrała stosowną pozę --- i byk dał się nabrać… W wyniku tego podstępnego związku Pasifae zaszła w ciążę i urodziła niezwykłego potwora – pół człowieka – pół byka o imieniu Minotaur. Historię o Labiryncie, Ariadnie i Tezeuszu już Państwo znają… To wszystko piszę na Krecie, opodal pałacu Minosa. Morze Śródziemne niewzruszenie pieści skaliste brzegi, platany nie tracą liści, cyprysy kłaniają się wiatrowi, a oślepiające bielą dachy domów wybrzuszają swe dachy leniwie ku niebu… Chronos, wygnany przez Zeusa z niebios, pochowany jest o dwa kroki stąd, na górze Juchtas, ale to śmierć boska, nie ludzka: raz do roku umiera i jest grzebany, ale niedługo potem zmartwychwstaje… I tak od zawsze i na zawsze. Jak to Chronos…