Wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Bartosz Grodecki poinformował w piątek, że ruch na czynnych przejściach granicznych z Białorusią cały czas odbywa się na bieżąco. Zwrócił zarazem uwagę, że gdyby prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka zamknął granicę, wpłynęłoby to też na przepływ towarów, a ten pozostaje znaczący.
W czwartek wieczorem Łukaszenka oświadczył, że Białoruś "jest zmuszona do zamknięcia granicy z Polską i Litwą", a także do wzmocnienia ochrony granicy z Ukrainą.
- Jesteśmy zmuszeni zabrać wojska z ulicy, pół armii postawić pod broń i zamknąć granicę państwową na zachodzie. Przede wszystkim z Litwą i Polską – powiedział prezydent Białorusi podczas Forum Kobiet w Mińsku.
Do słów Łukaszenki odniósł się w piątek wiceszef MSWiA Bartosz Grodecki, który w resorcie zajmuje się m.in. sprawami zagranicznymi i polityką migracyjną. Jest też w stałym kontakcie z nadzorowaną przez MSWiA Strażą Graniczną.
Jak podkreślił wiceminister Grodecki, ruch na czynnych przejściach granicznych z Białorusią cały czas odbywa się na bieżąco. - Warto zwrócić uwagę, że ruch osobowy jest oczywiście zmniejszony w wyniku COVID-19 niemniej, co jest także istotne, to wciąż utrzymujący się duży ruch towarowy między naszymi krajami - zaznaczył wiceminister.
Jeżeli prezydent Łukaszenka zamknąłby granicę - wskazał Grodecki - zapewne wpłynęłoby to także na przepływ towarów.
Szef MSZ Litwy: oświadczenia Białorusi ws. granicy nie są adekwatne
- Oświadczenie (Łukaszenki) o przeniesieniu połowy wojska na zachodnią granicę, (bo) rzekomo coś tu zagraża, jest nieadekwatną reakcją na zaistniałą sytuację - powiedział w piątek w rozmowie z nadawcą publicznym LRT szef litewskiej dyplomacji Linas Linkeviczius, który obecnie przebywa z wizytą w USA.
Minister podkreśla, że takie oświadczenia wzbudzają niepokój. Zauważa jednak, że ostatnio ze strony Białorusi padało wiele sprzecznych oświadczeń. - Na przykład o przekierowaniu ładunków z litewskich portów do innych, a następnie ukazała się korekta, że (stanie się tak) jeśli Rosja zaoferuje takie same warunki - powiedział szef MSZ Litwy. Jak dodał, "musimy zaczekać i zobaczyć, co to (tj. zamknięcie granic - red.) oznacza".
Linkeviczius ocenił, że białoruska gospodarka jest "na skraju bankructwa" i takie działania jak zamykanie granic mogą obrócić się przeciwko samej Białorusi.
Litewska straż graniczna poinformowała w piątek przed południem, że na przejściach granicznych w Białorusią tworzą się korki. Na przejściu w Miednikach w kolejce oczekuje blisko 100 TIR-ów. Przewidywany czas oczekiwania na przekroczenie granicy wynosi około sześciu godzin.
"Ochrona granicy państwowej została wzmocniona"
Państwowy Komitet Graniczny Białorusi wciąż nie skomentował złożonej przez prezydenta Alaksandra Łukaszenkę zapowiedzi zamknięcia granicy. W komunikacie Komitetu można przeczytać jedynie, że "ochrona granicy państwowej została wzmocniona".
"Odbywa się ona we wzmocnionym trybie funkcjonowania służby granicznej i kontroli oraz z zastosowaniem rezerw taktycznych" - poinformował w piątek rano Państwowy Komitet Graniczny Białorusi. Przejścia graniczne pracują "w granicach swoich możliwości przepustowych" – podano w komunikacie. "Wszelkie działania są podejmowane z uwzględnieniem sytuacji na każdym konkretnym kierunku" – dodano.
Jak uściślił w rozmowie z PAP przedstawiciel GPK, chodzi o wzmocnienie zarówno "jakościowe" jak i "ilościowe". Wyjaśnił, że przy granicach jest więcej oddziałów straży granicznej, więcej uwagi poświęca się kontrolom w strefie przygranicznej, odbywa się więcej przedsięwzięć kontrolnych.
Na Białorusi od 9 sierpnia trwają protesty przeciwko sfałszowaniu wyborów. Władze uznają je za nielegalne, a ich uczestników pociągają do odpowiedzialności administracyjnej i karnej. Setki protestujących stały się ofiarami brutalnej przemocy ze strony struktur siłowych.
Źródło: PAP