Grupa ochroniarzy (Jarosława) Kaczyńskiego podczas tego, gdy de facto wykonywali obowiązki na jego rzecz, (...) była też na etatach w Żandarmerii Wojskowej - mówił wiceminister obrony Cezary Tomczyk w "Rozmowie Piaseckiego", odnosząc się do częściowych wyników audytu w MON. Te doniesienia skomentował były szef MON Mariusz Błaszczak.
Wiceminister obrony narodowej Cezary Tomczyk w "Rozmowie Piaseckiego" powiedział, że audyt w MON "jeszcze długo się nie zakończy". - 30 czerwca będziemy kończyć kwestię pana (Antoniego) Macierewicza i podkomisji (ds. katastrofy smoleńskiej - red.), ale de facto codziennie wychodzi coś nowego - mówił.
Czytaj też: "Audyt w MON ruszył". Wiceminister: sowite pensje, rekordziści zarabiali 600 tysięcy rocznie
Tomczyk: sprawa jest wyjątkowa, drastyczna i skandaliczna
Zapowiedział, że w środę na komisji obrony narodowej zostaną przedstawione informacje na temat kilku funkcjonariuszy Żandarmerii Wojskowej. - Sprawa, na którą trafiliśmy podczas kontroli, jest wyjątkowa, drastyczna i skandaliczna. Okazało się, że grupa ochroniarzy (Jarosława) Kaczyńskiego podczas tego, gdy de facto wykonywali obowiązki na jego rzecz, (...) była też na etatach w Żandarmerii Wojskowej. Jednocześnie nie wykonywali pracy na rzecz Żandarmerii Wojskowej - mówił, tłumacząc, że chodzi o osoby zatrudnione w ŻW i prywatnej firmie ochroniarskiej, która pracowała dla Kaczyńskiego.
- Oni zostali zatrudnieni w Żandarmerii Wojskowej niejako na takim drugim etacie - doprecyzował.
Tomczyk przyznał, że nie wie, jaki był powód zatrudnienia w ŻW, ale "najważniejsze jest to, że te etaty były de facto fikcyjne". - Mówimy o kilku ochroniarzach, którzy byli zatrudnieni w Żandarmerii Wojskowej, mimo że w tym czasie byli ochroniarzami Kaczyńskiego i de facto jego chronili przez 24 godziny na dobę - powiedział.
- To jest rzecz skandaliczna. Nie wiedzieli o tym żołnierze, wiedziały o tym władze Żandarmerii Wojskowej. Ta sprawa wyszła kilkanaście dni temu przy kontroli. Będziemy przekazywać pełną informację komisji obrony narodowej - dodał.
Były szef MON komentuje
Do sprawy odniósł się były szef MON Mariusz Błaszczak. "Pewien wiceminister obrony narodowej z PO, który usilnie próbuje zbudować swoją karierę na moich plecach, dziś spektakularnie strzelił sobie w kolano. Mówiąc o 'grupie ochroniarzy Jarosława Kaczyńskiego', którzy pracują w Żandarmerii Wojskowej miał na myśli dwie osoby z GROM Group, które w żandarmerii zostały zatrudnione, uwaga… w 2009 roku. Czyli za rządów koalicji PO-PSL. To emerytowani żołnierze-snajperzy, którzy w Żandarmerii pracowali jako dobrze oceniani instruktorzy" - napisał na platformie X.
"Panie wiceministrze, wszyscy widzimy, że swoją indolencję i brak jakichkolwiek działań w resorcie obrony narodowej próbujecie przykryć atakami na mnie, ale tego rodzaju zaczepki to groteska. Kompromitujecie się na każdym kroku" - dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Darek Delmanowicz/PAP