Antoni Macierewicz został zatrzymany do kontroli przez policję. Jak przekazał rzecznik szefa MSWiA Jacek Dobrzyński, nastąpiło to po zgłoszeniu od obywatela, a "poseł zasłonił się immunitetem, odmówił poddania się kontroli drogowej i badaniu trzeźwości".
"Po zgłoszeniu od obywatela policjanci zatrzymali do kontroli byłego Ministra Obrony Narodowej. Poseł zasłonił się immunitetem, odmówił poddania się kontroli drogowej i badaniu trzeźwości. W związku z tym policjanci odstąpili od dalszych czynności i sporządzą właściwą dokumentację" - przekazał w mediach społecznościowych rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Jacek Dobrzyński.
CZYTAJ TEŻ: Awantura podczas miesięcznicy. Macierewicz próbował podstawić nogę aktywiście, przepychał się z policjantami
Na portalu X pojawiły się nagrania z zatrzymania. Na jednym z nich widać trzech policjantów stojących przy samochodzie Antoniego Macierewicza. Funkcjonariusze rozmawiają z siedzącym w pojeździe posłem.
Na kolejnym nagraniu słychać, jak interweniujący policjant poucza posła, że przysługuje mu prawo do zażalenia. Następnie widać, jak funkcjonariusze kierują się w stronę radiowozów i odjeżdżają. Po chwili Macierewicz również włącza się do ruchu.
Wykroczenia drogowe Antoniego Macierewicza
Radio Eska poinformowało, że zgłoszenie od obywatela, po którym zatrzymano polityka do kontroli, dotyczyło zakazu zatrzymywania się i postoju. Rozgłośnia przekazała też, że policjanci zatrzymali politykowi elektroniczne prawo jazdy.
Według ustaleń radia Macierewicz, korzystając z immunitetu, nie podpisał pokwitowania za zatrzymany dokument i otrzymał zaświadczenie, które pozwala mu prowadzić auto przez siedem dni.
Sam polityk w rozmowie z Polsat News zaprzeczył. - Nie straciłem prawa jazdy, to nieprawda. Nie mam takiego dokumentu, żaden taki dokument nie doszedł o straceniu prawa jazdy - powiedział.
Pod koniec listopada informowaliśmy, że Antoni Macierewicz w związku ze swoimi wykroczeniami drogowymi przekroczył dozwolony limit punktów karnych i w związku z tym może stracić prawo jazdy.
Źródło: TVN24