Politycy Prawa i Sprawiedliwości po mszy złożyli wieńce przed pomnikami prezydenta Lecha Kaczyńskiego oraz Ofiar Tragedii Smoleńskiej 2010 roku na placu Piłsudskiego. Przed pomnikiem zgromadzili się też protestujący sprzeciwiający się obchodom, m.in. Arkadiusz Szczurek i "Babcia Kasia". Podczas tej miesięcznicy na placu było więcej niż zwykle barierek.
"Jarek, zabieraj te schody niezgody"
Aktywiści pojawili się z flagami Polski i transparentami "kłamstwo smoleńskie", "Jarek, zabieraj te schody niezgody" czy "Dość szopki smoleńskiej. Mamy dość", "Współwinni zbrodni wciąż żyją bezkarnie. Mord Smoleński 2010", a także tablicę z napisem: "Kaczyński oszalał, ogłosił się samozwańczym inkwizytorem. Posyła na stos posła Tomczyka bo ten ujawnił łgarstwa Macierewicza".
Protestujący mieli ze sobą także wieniec z napisem: "Pamięci 95 ofiar Lecha Kaczyńskiego, który, ignorując wszelkie procedury, nakazał pilotom lądować w Smoleńsku w skrajnie trudnych warunkach. Spoczywajcie w pokoju. Naród Polski".
Wieniec z tabliczką tej treści jest regularnie, podczas miesięcznic smoleńskich, składany przy pomniku, czemu przeciwstawiają się politycy PiS. Ostatnio Sejm rozpatrywał wnioski Komendanta Głównego Policji dotyczące zgody na pociągnięcie do odpowiedzialności Kaczyńskiego, a także Marka Suskiego i Anity Czerwińskiej za zniszczenie wieńców z tą tabliczką. Sejm nie wyraził na to zgody.
Macierewicz: mamy obowiązek bronić pomnika
Jak co miesiąc wieniec próbował złożyć przed pomnikiem warszawski przedsiębiorca Zbigniew Komosa. Tym razem po głównych uroczystościach, po godzinie 12. Drogę zagrodził mu jednak poseł PiS Antoni Macierewicz, który wielokrotnie wygłaszał i podtrzymywał teorie o zamachu. Jeszcze w listopadzie Macierewicz zaprezentował posłom tablicę ze zdjęciami przedstawiającymi charakterystycznie pogięte i skręcone metalowe elementy; na drugiej tablicy pokazał ilustrację pokazującą samolot Tu-154 z zaznaczonymi miejscami, gdzie miało - według niego - dojść do wybuchów.
- Mamy do czynienia z działaniem zbrodniczym, którego celem jest zniszczenie pomnika tych, którzy zostali zamordowani przez Rosjan. Ludzie, którzy wspierają Rosjan, chcą to zniszczyć. (...) Bez względu na to, jakie będą konsekwencje, będę bronił tego pomnika, bo to jest obowiązek każdego normalnego Polaka. Bez względu na to, czy robią to inni ludzie, policjanci czy premier, nie wolno zniszczyć pomnika pana prezydenta i tych, którzy zostali zamordowani. To jest nasz obowiązek - oświadczył Macierewicz.
Przed godz. 14 protestujący ponowili próbę złożenia wieńca, co doprowadziło do przepychanek z udziałem protestujących, Macierewicza i policji; protestującym - z Arkadiuszem Szczurkiem na czele - ponownie nie udało się złożyć wieńca pod pomnikiem.
CZYTAJ TAKŻE: Nie zgadza się na "kłamstwo smoleńskie". Kim jest człowiek, którego wieniec denerwuje Jarosława Kaczyńskiego?
Na nagraniach widać, jak Macierewicz stanął przed pomnikiem. - Mamy obowiązek narodowy bronić pomnika pana prezydenta. To jest najważniejsze - mówił do skandującej jego imię grupy, która zebrała się wokół niego. - Nie pozwolimy nikomu na to, żeby niszczył pomnik - zapewnił.
@Macierewicz_A blokuje możliwość złożenia wieńca przez @KomosaZbigniew.@Fakt_pl #pomniksmoleński #miesięcznica #Macierewicz #wieniec pic.twitter.com/dTLyxxfop2
— Aleksander Wojak (@AleksanderWojak) December 10, 2024
Zwaśnione strony rozdzielili policjanci.
Później przepychanka przeniosła się pod pomnik Lecha Kaczyńskiego. Reporter gazety "Fakt" zarejestrował moment, w którym Antoni Macierewicz próbuje podłożyć nogę biegnącemu z wieńcem Arkadiuszowi Szczurkowi, ale bezskutecznie. Aktywiści dobiegają do pomnika, otaczają ich policjanci. Przez kordon funkcjonariuszy próbuje przebić się Macierewicz.
PRZECZYTAJ: Za to Kaczyński stracił immunitet. Nagranie.
Kaczyński o zamachu i "agenturze Putina"
- Ten zamach został dokonany. Co do tego nie ma żadnej wątpliwości - na zlecenie Putina. I ci, którzy tutaj stoją, to jest agentura Putina. Bezczelna, bo niestety nasze państwo jest ciągle wobec tej agentury bezradne. Nie wiadomo, czy dlatego, że chce być bezradne, czy dlatego, że po prostu nie potrafi nie być bezradne - mówił prezes PiS Jarosław Kaczyński przed pomnikiem ofiar katastrofy smoleńskiej. - Ale przyjdzie czas, że to się skończy - dodał.
Jego zdaniem łamane jest prawo. - Władza, która jest u steru, po prostu uznała, że jej prawo nie obowiązuje. Ale przyjdzie dzień zwycięstwa. Mamy już kampanię prezydencką i nie chcę tu o niej mówić, bo to uroczystość żałobna. Ale to jest wielka nasza nadzieja. Wielka nadzieja na zmianę na koniec tych bardzo złych czasów, tego bardzo złego roku - powiedział.
***
10 kwietnia 2010 roku w katastrofie samolotu Tu-154M pod Smoleńskiem zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka Maria, najwyżsi dowódcy Wojska Polskiego i ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski. Polska delegacja zmierzała na uroczystości z okazji 70. rocznicy zbrodni katyńskiej.
Autorka/Autor: katke/gp
Źródło: tvnwarszawa.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Aleksander Wojak/Fakt