Strażak w czasie wolnym uratował dziewczynkę. Topiła się w zalewie

Był tego dnia z rodziną na plaży
Zamość. Strażak był na plaży. Ruszył na pomoc dziewczynce
Źródło: st. ogn. Łukasz Sowa/ KM PSP Zamość
Starszy ogniomistrz Łukasz Sowa był z rodziną na plaży nad zalewem w Zamościu (Lubelskie), gdy usłyszał wołanie o pomoc. Około 150 metrów od brzegu wiatr zwiał dmuchańca, na którym znajdowała się mała dziewczynka. Dziecko wpadło do wody i zaczęło się topić. Strażak ruszył na pomoc. 

- Byłem akurat na plaży z żoną, dzieckiem i znajomymi. W pewnym momencie zerwał się wiatr. Zwróciłem uwagę na chłopca i dziewczynkę w wieku może pięciu - sześciu lat. Oboje siedzieli na dmuchanym "flamingu", który zbliżał się w kierunku końca strefy wyznaczonej do pływania – mówi strażak.

Dodaje, że początkowo nie wyglądało to groźnie.

Strażak był tego dnia z rodziną na plaży
Strażak był tego dnia z rodziną na plaży
Źródło: st. ogn. Łukasz Sowa/ KM PSP Zamość 

Strażak: dmuchany flaming nabierał coraz większej prędkości

- Widziałem jednak, że inne dmuchańce wiatr też zaczął zwiewać dalej od brzegu. Czułem, że może stać się coś złego i niestety nie pomyliłem się. Dmuchany flaming nabierał coraz większej prędkości. Tym bardziej, że zeskoczył z niego chłopiec i została na nim tylko dziewczynka. Towarzysząca dzieciom babcia nie zdążyła jej złapać i zaczęła wołać o pomoc. Krzyczała też dziewczynka  – relacjonuje nasz rozmówca.

Mówi, że flaming był już mniej więcej 150 metrów od brzegu, za bojkami ograniczającymi miejsce do pływania.

Dziecko uratował starszy ogniomistz Łukasz Sowa
Dziecko uratował starszy ogniomistz Łukasz Sowa
Źródło: KM PSP Zamość 

Spadła z dmuchańca i zaczęła się topić   

- Ja znajdowałem się z innej strony zalewu, miałem do niego około 50 metrów. Wskoczyłem do wody. Gdy miałem do dziewczynki jakieś 10 metrów, zauważyłem, płynąc, że spadła z dmuchańca i zaczęła się topić. Szybko przytuliłem ją do brzucha, a ona objęła mnie za szyję i tak dopłynęliśmy do brzegu. Podbiegł do nas jeszcze mężczyzna, który powiedział, że też chciał pomóc, ale nie umie pływać – opowiada st. ogn. Sowa.

Zaznacza, że w sezonie wakacyjnym na terenie kąpieliska zawsze był ratownik. Od września już go nie ma.

Dziecko znajdowało się około 150 metrów od brzegu
Dziecko znajdowało się około 150 metrów od brzegu
Źródło: st. ogn. Łukasz Sowa/ KM PSP Zamość 

Nie uważa się za bohatera

- Nie uważam się za bohatera. Myślę, że każdy na moim miejscu, zrobiłby to samo. Ja dodatkowo mam ukończony kurs młodszego ratownika wodnego, a pływam od dziecka – uśmiecha się strażak.

Zalew miejski w Zamościu
Zalew miejski w Zamościu
Źródło: OSiR Zamość

Dumni z kolegi są strażacy z jego jednostki.

„To jest kolejny przykład właściwej i godnej postawy niesienia pomocy innym” – napisali w mediach społecznościowych.

Czytaj także: