- W poniedziałek około godziny 9 mieszkaniec miejscowości Struża-Kolonia powiedział żonie, że idzie na ryby. Długo nie wracał, więc około godz. 13 zaniepokojona kobieta poszła go szukać - mówi aspirant sztabowy Elwira Domaradzka z Komendy Powiatowej Policji w Świdniku.
Okazało się, że 46-latek poślizgnął się i wpadł do wody.
Coraz bardziej zapadał się w bagnie
- Było tam bardzo grząsko. Coraz bardziej zapadał się w bagnie – zaznacza policjantka.
Żona dotarła na miejsce i wezwała służby.
Użyli drabiny
- Żeby tam trafić, musieliśmy przejść odcinek około kilometra po łąkach i podmokłych terenach. Mężczyzna wpadł do rzeki Giełczew. Był zanurzony po pachy, trzymał się brzegu rękami – przekazuje nam młodszy brygadier Paweł Dańko z Komendy Powiatowej PSP w Świdniku.
Strażacy wciągnęli mężczyznę przy użyciu drabiny. - Był wychłodzony i osłabiony – zaznacza mł. bryg. Dańko.
Trafił do szpitala
Służby dostały zgłoszenie po godzinie 14. Na miejsce wysłano trzy zastępy straży pożarnej, jeden z PSP i dwa z pobliskich OSP.
Lądował też śmigłowiec LPR, którzy przetransportował mężczyznę do szpitala. Miał objawy hipotermii.
Autorka/Autor: tm/PKoz
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: KPP Świdnik