- Oni się kłócą, kto będzie miał większą kontrolę nad Bizancjum, a nie jak je ograniczyć - stwierdziła prof. Tyrowicz.
Jak dodała, "bardzo wiele tych typów decyzji, które się podejmuje na bieżąco w banku centralnym, jest w zasadzie jednoosobową decyzją prezesa. Prezes może je zdelegować na kogoś, ale może również tę delegację cofnąć" - tłumaczyła.
We wtorek bank centralny poinformował, że odsunięto trzech członków zarządu NBP - Martę Gajęcką, Piotra Pogonowskiego oraz Rafała Surę - od nadzoru nad komórkami organizacyjnymi banku centralnego. Nie kierują obecnie żadnym departamentem.
Ma to być pokłosiem złożenia projektu uchwały, który miał ograniczyć kompetencje prezesa NBP. Zgodnie z zapisami w regulaminie banku centralnego miałoby dojść do zmian, których celem jest m.in. zwiększenie uprawnień zarządu jako ciała kolegialnego oraz wprowadzającym zmiany organizacyjne w banku. Jak donosił portal money.pl, Pogonowski i Sura są pod nim podpisani.
W odpowiedzi na te działania część członków Rady Polityki Pieniężnej wydała stanowisko. W piśmie czytamy: "Apelujemy o nieeskalowanie działań naruszających dotychczasową, utrwaloną przez blisko 30 lat, stabilną relację pomiędzy trzema konstytucyjnymi organami NBP, w tym o poszanowanie roli organu banku centralnego, jakim jest Prezes NBP".
Trzech podpisów pod tym stanowiskiem zabrakło: prof. Tyrowicz, a także Ludwika Koteckiego i Przemysława Litwiniuka.
"Trzeba stanąć w prawdzie i powiedzieć, co jest nie tak"
Tyrowicz zapytana o to, czy próba zmiany regulaminu może realnie zmienić sytuację w NBP, odpowiedziała, że "może, ale nie na lepsze".
- Żeby coś zmienić na lepsze, to trzeba stanąć w prawdzie i powiedzieć, co jest nie tak w Narodowym Banku Polskim i spróbować podejmować działania, które te rzeczy naprawiają - stwierdziła członkini RPP. - A oni się kłócą o zupełnie inne rzeczy - dodała.
Zapytana w dalszej części, co jej zdaniem jest nie tak w NBP, stwierdziła, że "słabo z badaniami, rozpuszczane pieniądze, Bizancjum pod wieloma względami".
Jedną z propozycji, którą składają członkowie zarządu NBP, którzy chcą zmian, jest wprowadzenie zasady, że o nagrodach i premiach dla prezesa i jego głównych zastępców decydowałby zarząd banku, a nie sam prezes.
"Jest mnóstwo rzeczy, które bank realizuje tylko dlatego, że prezes tego chce"
Gościni zapytana, czy porównując NBP do Bizancjum, ma na myśli symbol wielkich pieniędzy, czy też symbol silnego, jednoosobowego władcy, który zarządzał Cesarstwem Bizantyjskim, odparła, że "oba". - Do tego jeszcze wszystko wymieszane ze słabością do koloru złotego - stwierdziła Tyrowicz, dodając, że w siedzibie NBP trwa zmiana dekoracji na złoty kolor. - Wszystko jest przemalowywane. Windy są od wewnątrz wykładane nowymi okładzinami - wyjaśniła.
- Jest mnóstwo rzeczy, które bank realizuje tylko dlatego, że prezes tego chce. Uzasadnienie tego z perspektywy dobrostanu banku oraz dobrostanu obywateli nie istnieje - stwierdziła Tyrowicz.
- My jako Rada (Rada Polityki Pieniężnej – red.) powinniśmy zatwierdzać plan finansowy. Na ostatnim posiedzeniu nawet dostaliśmy jakiś dokument, którego nikt nie umiał nam wyjaśnić. Nie było żadnych możliwości uzyskania odpowiedzi na pytanie, dlaczego na taki cel potrzeba tyle pieniędzy - powiedziała gościni programu "Rozmowa Piaseckiego". Jak dodała, nie umiano "wytłumaczyć, dlaczego pieniądze, o które poprosili rok temu, zostały wydane w zupełnie inny sposób".
- Więc oni przedstawiają jakiś plan. Rada go zatwierdza. A potem ten plan zmieniają. W zasadzie dowolnie. I tłumaczą nam po prostu, jakbyśmy byli debilami, że się w ogóle nic nie zmieniło, bo było miliard osiemset i jest miliard osiemset. No, ale że zupełnie inaczej pomiędzy pionami, działami, zadaniami, oczekiwaniami i tak dalej - powiedziała.
"Te rzeczy wyglądają, delikatnie mówiąc, na kłopotliwe"
Prof. Tyrowicz dopytana, czy jej zdaniem sposób wydawania tych pieniędzy to jest coś, co godzi w zasady etyki i moralności, potwierdziła, dodając, że jeżeli chodzi o ocenę zasad prawnych, nie została wyposażona w instrumenty, żeby takie rzeczy oceniać. - Ale te rzeczy wyglądają, delikatnie mówiąc, na kłopotliwe - skwitowała.
Wyjaśniła, że jej zdaniem nieetyczne jest choćby wydawanie "fury kasy" na finansowanie mediów. - Myślę, że reklamy, które Państwo obserwujecie, to jest mała część tej fury. NBP ma konkretne zadania. Poza tym, że ma utrzymać ceny w celu, co idzie nam z umiarkowanym powodzeniem, to ma również obowiązek prowadzenia edukacji finansowej - zaznaczyła, dodając, że "nie jest edukacją finansową komunikacja NBP". - Nawet te reklamy, które Państwo widzicie, nie są edukacją finansową - stwierdziła.
- Jak się pan by chciał dowiedzieć, na co Departament Komunikacji wydaje 40 milionów rocznie na media, to się pan nie dowie. Ale wydaje 40 milionów na media, a jak się popatrzy w raporty, a ja lubię liczby, ile poszło na reklamy, no to dużo mniej - zaznaczyła.
"Wojna w niebie"
W dalszej części programu gościni była pytana o powiązania polityczne zarządu NBP. Bo, jak zwrócił uwagę prowadzący Konrad Piasecki, ten jest ciałem ukształtowanym przez prezesa Adama Glapińskiego, prezydenta Andrzeja Dudę z kontrasygnatą premiera Mateusza Morawieckiego. Obecny w zarządzie Paweł Mucha pełnił funkcję ministra Andrzeja Dudy, Artur Soboń był wiceministrem finansów w rządzie Mateusza Morawieckiego, a Piotr Pogonowski był szefem ABW, też w rządach Prawa i Sprawiedliwości.
- To nie są moje kręgi, więc trudno mi się wypowiadać na temat tego, jak oni wszyscy mają do siebie nawzajem blisko bądź daleko i na ile animozje, które widzimy dzisiaj, być może istniały zawsze - powiedziała Tyrowicz, zaznaczając, że "towarzystwo polityczne nie musi oznaczać jednego towarzystwa".
Jak dodała, "Rada też jest w podobny sposób ukształtowana". - To znaczy większość Rady jest również silniej afiliująca. Oni się sami silnie afiliują politycznie, nie ja ich afiliuję. I czasami jest tak, że przychodzę na Radę i nikt z nikim nie gada - powiedziała, dodając, że "czasami oni siedzą w podgrupkach i bardzo cichutko ze sobą rozmawiają, się naradzają", zawsze "w tych samych".
- Wojna w niebie i oni się muszą tam pomiędzy sobą poukładać to, jaką strategię przyjmą na dane działanie - tłumaczyła, dodając, że działania odnoszą się do stanowisk, oświadczeń czy do planowania budżetu. - Nie w sprawie stóp procentowych, co powinno być naszym głównym mandatem, ale zajmuje bardzo małą część energii - zaznaczyła.
Kulisy głosowania nad apelem części członków Rady Polityki Pieniężnej
Profesor Tyrowicz została także dopytana o kulisy wydanego stanowiska części członków Rady Pieniężnej Pieniężnej. "Apelujemy o nieeskalowanie działań naruszających dotychczasową, utrwaloną przez blisko 30 lat, stabilną relację pomiędzy trzema konstytucyjnymi organami NBP, w tym o poszanowanie roli organu banku centralnego, jakim jest Prezes NBP. Tworzenie niepotrzebnych zakłóceń w tych relacjach, będzie działać na szkodę banku centralnego o potencjalnych konsekwencjach daleko wykraczających poza samą strukturę NBP” – czytamy w stanowisku opublikowanym na stronie NBP.
- Przynieśli to drugiego dnia (posiedzenia Rady Polityki Pieniężnej – red.) jako taką wrzutkę, że się tak wyrażę. Wszystko się zaczynało od jeszcze wezwania o tym, że jacyś wrogowie uzbrojeni u bram. I w tych okolicznościach to już jest wyjątkowo nieodpowiedzialne – powiedziała, wyjaśniając, że chodzi o kontekst ukraiński. Dodała, że ten pojawił się również w oświadczeniu.
- Mieszanie prawdziwego cierpienia, prawdziwych ludzi do buldogów pod dywanem – stwierdziła. Dodając, że nie głosowała, gdyż wyszła w tej sytuacji z posiedzenia. – To bzdura jest jakaś straszna – stwierdziła.
- Pomijając to, że to nie jest nasza sprawa i pomijając to, że mieszanie rady do ich wewnętrznych sporów jest brakiem poszanowania dla organów – dodała. - Po pierwsze prezes mógłby sam ten organ jednak szanować. Na przykład przychodzić przygotowanym na konferencję, udzielać odpowiedzi na pytania. No to jest jego rola, a nie ta błazenada, którą uprawia – stwierdziła Tyrowicz.
Jak dodała, "po drugie, poszanowanie organu, to nie jest poszanowanie osoby". – I oni nie spierają się z organem. Oni się spierają z osobą. To jest w ogóle mieszanie porządków – powiedziała.
"No tak się żyje dzisiaj i pracuje w banku"
- Cały bank chodzi na paluszkach, żeby nie podpaść prezesowi - powiedziała dalej gościni stacji TVN24. Jak wyjaśniła, wyjątkiem są członkowie zarządu NBP i niektórzy członkowie RPP. - Członkowie Rady chodzą na paluszkach, bo taki mają charakter - wyjaśniając, że ma na myśli, jej część, a nie całą. - Członkowie zarządu mogą mieć w tym jakiś bezpośredni interes finansowy - stwierdziła Tyrowicz.
Dodała, że "wszyscy pozostali są na łasce i niełasce". - To znaczy mogą być zwolnieni w tym dniu, w którym podpadną prezesowi - powiedziała. - Więc nawet jak ktoś nie ma własnego instynktu samozachowczego i chce walczyć o prawdę i przekazywać fakty takimi, jakimi są, no to jego szefowie - obawiają się, że to na nich spadnie odium takiej niesubordynacji - stwierdziła.
- No tak się żyje dzisiaj i pracuje w banku - skwitowała Tyrowicz.
Autorka/Autor: Pkarp/ams
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24