Bartłomiej B., który przyznał się do zabicia ojca i brata, uciekł ze szpitala w Radecznicy (Lubelskie), bo pilnujący go funkcjonariusze Służby Więziennej spali - wynika z ustaleń śledczych. Dowodem jest szpitalny monitoring. Groźny przestępca przez 10 dni po ucieczce przebywał na wolności.
Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa w Zamościu. Jak podkreśla jej rzecznik, prokurator Rafał Kawalec, śledztwo toczy się w sprawie, a to oznacza, że nikomu do tej pory nie przedstawiono zarzutów.
- Z ustaleń wynika, iż w czasie poprzedzającym ucieczkę, jak i po niej dwaj funkcjonariusze Służby Więziennej spali w czasie pełnienia służby - poinformował rzecznik.
Śledczy zabezpieczyli monitoring
- W toku przedmiotowego postępowania ustalany jest stan faktyczny sprawy, w tym przebieg zdarzeń poprzedzający ucieczkę tymczasowo aresztowanego Bartłomieja B., okoliczności, jakie mogły sprzyjać przeprowadzeniu tej ucieczki, a przede wszystkim prawidłowość zachowania funkcjonariuszy Służby Więziennej i przestrzeganie przez nich obowiązków służbowych w związku z wykonywaniem konwoju osoby poza teren zakładu karnego - powiedział nam rzecznik.
Dodał, że w sprawie zabezpieczony został monitoring ze szpitala, który jest przedmiotem oględzin. Gromadzona jest dokumentacja, przesłuchiwani świadkowie. Powołany został także biegły z zakresu badań mechanoskopijnych, który zbada kajdanki zabezpieczone w szpitalu używane wobec Bartłomieja B.
- Dotychczas przeprowadzone czynności dowodowe, w szczególności oględziny zapisu monitoringu, potwierdziły, iż w czasie samouwolnienia Bartłomieja B. zachowanie funkcjonariuszy Służby Więziennej wykonujących konwój było rażąco nieprawidłowe - poinformował prokurator Rafał Kawalec.
Z ustaleń śledczych wynika też, że w czasie wykonywania przez nich obowiązków służbowych nie przebywali w jednym pomieszczeniu z Bartłomiejem B. i nie sprawowali nad nim bezpośredniego nadzoru, co umożliwiło podejrzanemu o dwa zabójstwa zdjęcie kajdanek, swobodne poruszanie po szpitalu i ucieczkę z budynku.
Funkcjonariusze zawieszeni
W sprawie funkcjonariuszy trwają czynności wyjaśniające oraz postępowania dyscyplinarne. - Dyrektor jednostki złożył zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa w postaci niedopełnienia obowiązków. Na obecną chwilę funkcjonariusze realizujący konwój są zawieszeni w czynnościach służbowych – mówiła nam ppłk Arleta Pęconek ze Służby Więziennej.
Czytaj też: Bartłomiej B. zatrzymany po tym, jak uciekł ze szpitala. Funkcjonariusze więzienni zawieszeni
Jak dodała, wstępnie wykazano już nieprawidłowości w realizowaniu przez nich zadań służbowych. Jeśli to się potwierdzi, grożą im kary służbowe i kary dyscyplinarne - od nagany nawet po wydalenie ze służby.
Przyznał się do winy
Bartłomiej B. usłyszał zarzut zabójstwa ojca i brata. Do zdarzenia doszło na początku lipca w jednym z domów w gminie Biłgoraj. B. przyznał się do winy i złożył w prokuraturze krótkie wyjaśnienia.
Nieprzytomnego 65-latka i zwłoki 45-letniego mężczyzny policja znalazła na początku lipca w jednym z domów w miejscowości Zagumnie (gmina Biłgoraj). Obaj mieli poważne obrażenia głowy spowodowane ciosami siekierą. Ojciec podejrzanego zmarł później w szpitalu. Zaraz po zatrzymaniu podejrzany przyznał się do winy, jako powód swojego zachowania wskazał konflikt z pokrzywdzonymi. Grozi mu dożywocie.
Źródło: tvn24.pl