Został ukąszony, walczy o życie. Jadowity wąż, być może kobra, wciąż jest na wolności

Ukąszony łodzianin walczy o życie
Ukąszony łodzianin walczy o życie
Źródło: TVN24 Łódź

Kilkanaście dni temu został ukąszony - najpewniej przez egzotycznego, jadowitego węża. Dziś 64-letni łodzianin walczy o życie w szpitalu. - Nie mamy antytoksyny na taki jad - przyznają lekarze. Cała Łódź boi się, że egzotyczny wąż może jeszcze kogoś zaatakować. O ostrożność podczas spacerów apeluje policja.

Historię pracownika firmy ochroniarskiej, który został ukąszony przez jadowitego węża lub pająka opisywaliśmy na tvn24.pl już w poniedziałek.

- Sądząc po przebiegu klinicznym, po tym jak wyglądała rana i jak rozwija się choroba podejrzewamy, że pacjent został zaatakowany przez stworzenie jadowite – tłumaczy dr Waldemar Machała, kierownik kliniki anestezjologii i intensywnej terapii w Centrum Kliniczno-diagnostycznym w Łodzi.

I dodaje, że wszystko wskazuje na to, że 64-latek został ukąszony przez węża z jednej z najgroźniejszych rodzin - zdradnicowatych. Wśród nich jest m.in. kobra. Żadne z tych śmiertelnie niebezpiecznych zwierząt nie występuje naturalnie na terenie Europy.

Walczy o życie

Ochroniarz przebywa obecnie na oddziale intensywnej terapii w Centrum Kliniczno-diagnostycznym w Łodzi. Jego stan jest bardzo ciężki.

- Jest w bezpośrednim zagrożeniu życia. Jeżeli przeżyje, będzie musiał przejść bardzo długą rehabilitację – komentuje dr Machała.

Polskie szpitale nie dysponują surowicą na jad innych węży niż żmija zygzakowata.

- Nie możemy zastosować leczenia przyczynowego, nie mamy antytoksyny, czyli substancji, która przerwałaby działanie jadu - wyjaśnia lekarz.

Strach w Łodzi

Policja nie wyklucza, że wąż, który zaatakował 64-latka mógł uciec z czyjejś hodowli.

- Na razie nie mieliśmy innych zgłoszeń o jadowitym stworzeniu w tym regionie - tłumaczy mł.asp. Aneta Sobieraj z łódzkiej policji.

- Od kilkunastu dni spaceruję wieczorami w tym miejscu. Czemu nikt mi nie powiedział, że mogę natknąć się na śmiertelnie niebezpiecznego węża? – denerwuje się jeden z mieszkańców, z którym rozmawiamy przy ul. Arachidowej w Łodzi. To właśnie w tej okolicy pechowej nocy dyżurował 64-latek.

Podinsp. Joanna Kącka, rzecznik wojewódzkiego komendanta policji w Łodzi zapewnia, że funkcjonariusze będą pracować ze specjalistami od egzotycznych zwierząt, aby wyjaśnić zagadkę.

- Apelujemy o ostrożność podczas spacerów - mówi Kącka.

Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.

Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź

Czytaj także: