- Cała Polska go kocha, cała Polska płacze - mówi wzruszona Agnieszka Bródka, która jedzie do Warszawy przywitać męża i podwójnego medalistę olimpijskiego z Soczi. Razem z nią witać polskiego panczenistę ma blisko pół tysiąca osób.
- Sama nie wiem, jak będzie wyglądać powitanie na lotnisku, wszystko ma być niespodzianką - mówiła TVN24 Agnieszka Bródka tuż przed wyjazdem z Łowicza do Warszawy.
Rozmowa z żoną polskiego panczenisty nie była łatwa, bo w pobliżu Agnieszki Bródki cały czas znajdują się szczęśliwi znajomi i sąsiedzi, skandujący nazwisko mistrza olimpijskiego spod Łowicza, który na co dzień pracuje jako strażak.
Łzy szczęścia
- Bardzo się cieszę, wzruszyłam się już chyba z 20 razy. Podobnie nasza starsza córka, która już rozumie, jak duży sukces odniósł jej tata. Podczas startów niewiele widziałam, bo Gabrysia cały czas całowała ekran - mówi z uśmiechem żona sportowca i dodaje, że "na lotnisku pewnie rozpłacze się po raz 21".
Na Lotnisku Chopina w Warszawie na polskiego mistrza czekać będzie - oprócz żony i bliskich - niemal pół tysiąca osób. Sportowca witać ma m.in. szpaler Szkoły Głównej Służby Pożarniczej. Za muzykę będą odpowiadać łowickie zespoły ludowe. Potem rękę Zbigniewa Bródki uściśnie m.in. Minister Spraw Wewnętrznych i Komendant Główny Państwowej Straży Pożarnej.
Bohaterowie wracają
Oprócz Zbigniewa Bródki, hucznie przywitani zostaną też inni panczeniści i panczenistki (panie zdobyły srebro w drużynie, a mężczyźni brąz).
- Byliśmy w Soczi drugą potęgą po Holendrach, mimo że nie mamy ani jednego krytego toru - podkreślał w studiu TVN24 Michał Pol, dziennikarz sportowy.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: bż/mz / Źródło: TVN24 Łódź