Odnalazły się dwa pojemniki z radioaktywnym izotopem kobaltu Co-60. Substancja została skradziona z Elektrowni Bełchatów. Wciąż nie wiadomo, kto i jak je wyniósł. Pojemniki zostały zutylizowane.
O zaginięciu pojemników zawierających radioaktywną substancję pisaliśmy na tvn24.pl w listopadzie. Udało się je odnaleźć w miejscowości Poraj k. Częstochowy. Leżały na złomowisku.
- Zostały zabezpieczone i wywiezione do utylizacji - informuje Iwona Paziak ze spółki PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna, do której należy bełchatowska elektrownia.
Pojemniki z radioaktywną substancją zostały odnalezione w stanie "niezagrażającym zdrowiu i życiu ludzkiemu".
Sprawca wciąż nieznany
Brak radioaktywnych substancji ujawniono pod koniec listopada ub. roku w trakcie prowadzenia prac modernizacyjnych wykonywanych w obszarze tzw. zbiorników odpopielania które zlecone zostały zewnętrznej firmie.
Zdaniem Państwowej Agencji Atomistyki, która przeprowadziła własne dochodzenie, przyczyną zaginięcia był brak nadzoru nad pracą ekip remontowych. Wciąż nie wiadomo, kto je wyniósł z terenu elektrowni.
Radioaktywne "ziarnko grochu"
Pojemniki z kobaltowymi źródłami izotopowymi wielkości ziarnka grochu służyły do pomiarów poziomu popiołu w modernizowanych zbiornikach. Zostały tam zainstalowane w 1992 roku i były już w znacznym stopniu wyeksploatowane. Były zabezpieczone przed otwarciem i w tej formie nie stanowiły zagrożenia dla życia i zdrowia ludzi. Nie powodowały też skażenia środowiska.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Pojemniki zaginęły na terenie bełchatowskiej elektrowni:
Autor: bż/i / Źródło: TVN24 Łódź/PAP
Źródło zdjęcia głównego: PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna