Do niecodziennego zdarzenia doszło w Zgierzu (woj. łódzkie). 38-letni mieszkaniec Łodzi postanowił ukraść bramę wjazdową na składowisku odpadów niebezpiecznych przy ulicy Miroszewskiej. Robił to mimo informacji, że teren jest monitorowany. - Nagle operator monitoringu zauważył snop iskier - pierwsza myśl była taka, że ktoś te bramy próbuje ciąć sprzętem mechanicznym - opisuje komendant zgierskich strażników.
Do zdarzenia doszło 18 stycznia po południu w Zgierzu. Operator monitoringu miejskiego zauważył samochód, który podjechał pod bramę składowiska odpadów niebezpiecznych przy ulicy Miroszewskiej. Z pojazdu wyszedł mężczyzna, który chwilę się rozglądał, po czym otworzył bagażnik i podszedł do bramy wjazdowej. Po kilkunastu sekundach przy składowisku zrobiło się jasno od iskier.
Chciał pociąć bramę na kawałki i sprzedać
- 18 stycznia operator monitoringu zauważył samochód, który podjechał pod dwie bramy na składowisko odpadów niebezpiecznych na ulicy Miroszewskiej. Pomimo że na bramach są tabliczki informujące o tym, że obiekt jest monitorowany, operator zauważył snop iskier, były to godziny wieczorne, więc było to dobrze widoczne. Pierwsza myśl była taka, że ktoś te bramy próbuje ciąć sprzętem mechanicznym i to się potwierdziło - przekazuje komendant straży miejskiej w Zgierzu Dariusz Bereżewski.
Kilka minut później na miejscu pojawiły się dwa radiowozy straży miejskiej. - Strażnicy zatrzymali mężczyznę w wieku 38 lat, mieszkańca Łodzi, który szlifierką kątową z akumulatorem ciął na kawałki bramę wjazdową na składowisko odpadów niebezpiecznych. Mężczyzna przyznał, że chciał bramę pociąć na kawałki i sprzedać na złom. 38-latek został przekazany patrolowi policji, o jego losie zdecyduje sąd - podsumował komendant zgierskich strażników.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Straż Miejska w Zgierzu