Do ośmiu lat więzienia grozi 40-letniemu lekarzowi z Łodzi. Mężczyzna tłumaczył śledczym, że jest pirotechnikiem-hobbystą i nie chciał nikomu zrobić krzywdy. Jego "bomba" uszkodziła jednak osiem samochodów. Teraz stanie przed sądem.
Akt oskarżenia trafił właśnie do sądu. - Mężczyzna został oskarżony o przestępstwo związane z wytworzeniem bez zezwolenia ładunku wybuchowego i jego detonacją - informuje tvn24.pl Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury.
Kopania podkreśla, że przez swoje działanie mężczyzna sprowadził niebezpieczeństwo katastrofy i uszkodził 8 samochodów zaparkowanych w centrum Łodzi.
Lekarzowi grozi do 8 lat więzienia.
Eksplozja w centrum Łodzi
Śledczy ustalili, że do wybuchu ładunku skonstruowanego przez oskarżonego doszło na podwórzu jednej z posesji przy ul. Narutowicza. - Zdetonował ładunek przed garażami, w pobliżu zakładu wulkanizacyjnego - wyjaśnia Kopania.
Lekarz przyznał się do zarzutu i tłumaczył śledczym, że chciał pokazać kolegom działanie zrobionego przez siebie ładunku. - Mężczyzna zeznał, że najpierw odpalił petardę, a potem flarę świetlną. Mieszaniny pirotechniczne kupił za pośrednictwem internetu - tłumaczy Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury.
Czemu zajmował się budowaniem bomb? Jak miał mówić w czasie śledztwa - "od zawsze hobbystycznie interesował się chemią".
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: bż/r / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock | TVN24