- Cały czas mam przed sobą te wściekłe oczy. Nie wiedziałem, że człowiek może być aż tak agresywny - mówi tvn24.pl przestraszony pan Zbigniew* - kierowca autobusu, który został zaatakowany przez agresywnego pasażera. Mężczyzna boi się teraz o siebie i swoich bliskich.
Pan Zbigniew (*życzył sobie, żeby ze względów bezpieczeństwa zmienić jego imię) przez kilka dni nie mógł dojść do siebie, po tym, jak został zaatakowany na początku lutego przez agresywnego pasażera.
- Wbiegł i zaczął krzyczeć, że zabije mnie i wszystkich, których kocham - ociera łzę roztrzęsiony mężczyzna. - Cały czas mam przed oczami całą tę sytuację, to się po prostu w głowie nie mieści - dodaje po chwili.
Atak w oku kamer
Do ataku doszło w lutym. Mężczyzna chciał wsiąść do autobusu, który z przystanku już odjechał, ale stał na czerwonym świetle. Kiedy kierowca nie otworzył drzwi wandal zaczął kopać i walić w nie pięściami oraz w przednią szybę, chwycił nawet kamień, którym zaczął okładać przód autobusu.
Poszukiwany wciąż przez policję mężczyzna feralnego dnia nie mógł wybaczyć panu Zbigniewowi, że ten nie otworzył mu drzwi do autobusu na czerwonym świetle.
- Zaczął mi wygrażać i uderzać w szybę. Mężczyzna nie mógł zrozumieć, że nie wolno nam otwierać drzwi na światłach, wolno tylko na przystanku - wspomina pracownik MPK.
Kiedy światło się zmieniło, autobus odjechał. Pan Zbigniew zgłosił incydent dyspozytorowi. Nie wiedział, że to dopiero początek dramatycznych wydarzeń.
- Okazało się, że mężczyzna wsiadł do innego autobusu i zaczął mnie gonić. Kilka przystanków później znowu go zobaczyłem. Zaczął uderzać w drzwi do mojej kabiny. Modliłem się, żeby się do mnie nie dostał - opowiada kierowca.
Całość zdarzenia nagrały zainstalowane w autobusie kamery. Zapis z monitoringu udostępniła policja, która wciąż poszukuje sprawcy.
Strach o najbliższych
Dzień po ataku pan Zbigniew wziął dzień wolnego. Potem wrócił do pracy, ale jak podkreśla, nic już nie jest takie samo jak przedtem.
- W pracy cały czas wyglądam tego mężczyzny. Boję się, że mnie znajdzie i znowu będę musiał to przejść. Skoro był zdolny mnie ścigać, to kto wie, do czego jeszcze może się posunąć - mówi pełen obaw.
Ze względów bezpieczeństwa, mężczyzna chce pozostać anonimowy.
- Wracam do domu z ciężkim sercem i myślą: co by było, jeżeli dowiedziałby się, gdzie mieszkam? Przecież ja mam rodzinę.... - mówi załamany mężczyzna.
Zaniżone statystyki
Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne podaje, że co roku w autobusach i tramwajach dochodzi do około 200 aktów wandalizmu. Najczęściej jest to niszczenie mienia, ale zdarzają się też groźby i wyzwiska kierowane w stronę kierowców.
Pan Zbigniew pracuje jako kierowca od lat i podkreśla, że podawane przez przewoźnika statystki nie odzwierciedlają tego, jak często pracownicy muszą sobie radzić z agresją.
- Czasami jest tak, że ktoś uderzy w szybę, albo rzuci parę cierpkich słów. Takich rzeczy już nawet nie zgłaszamy, bo szkoda zachodu - wzrusza ramionami pan Zbigniew.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: bż/MIEŚ / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: zdjęcia z monitoringu