Zdaniem wielu politologów, zbliżające się wybory do Parlamentu Europejskiego będą najważniejsze w XXI wieku, bo zdefiniują, jaka będzie Europa przyszłości. Na ile jednak jesteśmy tego świadomi? Przypadkowo napotkanym osobom zadawaliśmy te same cztery pytania: jakie wybory się zbliżają, czym zajmuje się Parlament Europejski, ilu jest europosłów i ilu wybieramy w Polsce? Odpowiedzi często były zaskakujące.
Na komplet zadanych przez nas pytań odpowiedziało łącznie 18 osób, które spotkaliśmy na ulicy Piotrkowskiej w Łodzi. Staraliśmy się pytać ludzi w różnym wieku. W tej grupie znalazło się też troje cudzoziemców: Anna z Chorwacji, Frank z Francji oraz Ryan z Anglii.
Jakie wybory się odbędą w niedzielę i kogo wybieramy?
To miało być pytanie na rozgrzewkę. Wyszliśmy z założenia, że odpowiedź jest dość oczywista. W przekonaniu tym umocniła nas pierwsza z zapytanych, Dagmara. - Jak to kogo? Parlamentarzystów do Parlamentu Europejskiego - odparła ze zdziwieniem.
Młoda dziewczyna z niebieskimi włosami zapytana chwilę później już miała problem z odpowiedzią. Podobnie jak Pola, studentka z Łodzi. O eurowyborach nie wiedział też Janusz, którego spotkaliśmy w ogródku jednej z restauracji.
Ostatecznie na pytanie odpowiedź znało 10 z 18 osób.
Czym zajmuje się Parlament Europejski?
Nie zależało nam na dokładnej definicji. Chcieliśmy sprawdzić, czy zapytani mają ogólne wyobrażenie, nad czym pracuje PE.
- Zajmuje się wspólnotą europejską. Wskazuje, jaka ta polityka ma być - stwierdziła Dagmara.
- To coś na zasadzie Sejmu - tłumaczył Sylwester, który zaznaczył, że Parlament Europejski "podejmuje decyzje w Unii Europejskiej”.
Swoje definicje - sprowadzające się głównie do "reprezentowania krajów członkowskich" - podawali kolejni zapytani. Ale nie wszyscy. Bruno i Basia, młodzi ludzie spacerujący po Piotrkowskiej, zareagowali śmiechem i zmartwili się, że "to będzie w telewizji".
Ostatecznie na nasze pytanie nie odpowiedziało sześcioro z 18 zapytanych.
Ilu jest europosłów?
Od razu zaznaczymy, że zdecydowana większość zapytanych (aż 16 z 18) nie miało pojęcia. Niektórzy próbowali strzelać (podpowiadaliśmy, że poprawna liczba jest trzycyfrowa).
Większość spodziewała się, że europosłów jest od 160 do 360. W rzeczywistości w tegorocznych wyborach zostanie wybranych w Europie aż 720 eurodeputowanych.
Zaskoczonych taką liczbą nie było dwoje ankietowanych, którzy podali większą - "nawet tysiąc".
Ilu europosłów wybieramy z Polski?
Poprawną odpowiedzią jest 53. Podało ją (albo było bardzo blisko) pięcioro zapytanych - w tym Frank, który do Łodzi przyjechał z Francji i strzelał, porównując ich liczbę do 80 francuskich eurodeputowanych.
Zdecydowana większość naszych rozmówców szacowało, że Polaków w europarlamencie jest zdecydowanie mniej niż w rzeczywistości. Odpowiedzi wahały się od pięciu do 36.
To, co się nie udało
O skomentowanie wyników naszej sondy poprosiliśmy eksperta. Dr hab. Andrzej Rudowski jest politologiem na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego. - Wyniki są dowodem na to, że instytucje europejskie nie są uznawane za istotne przez przeciętnego obywatela Polski, który jest przecież też obywatelem Unii Europejskiej - stwierdził rozmówca tvn24.pl.
Dodał, że to zły prognostyk dla osób wierzących w federalizację Unii Europejskiej, czyli europejskie superpaństwo. - Nie udało się stworzyć tożsamości europejskiej. Nie pomógł w tym nawet fakt, że Unia ma i flagę, i hymn, czyli symbole państwowości - zaznacza Andrzej Rudowski. Wskazuje, że słaba znajomość europejskich strukturach może oznaczać też, że na razie nie odczuliśmy konsekwencji wprowadzenia wymagających programów unijnych, takich jak Zielony Ład.
- Odczucie konsekwencji unijnych decyzji w sposób naturalny zwiększy zainteresowanie europejskimi strukturami w społeczeństwie. Tak jak to obserwujemy w przypadku rolników. O ile bowiem Zielony Ład w założeniu ma być korzystny, to wiąże się z dużymi kosztami - głównie w krajach Europy Środkowo-Wschodniej - kończy dr hab. Rudowski.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24.pl