Miała zachęcać do kupna lodów, stała się łupem niefrasobliwego złodzieja. Mężczyzna postanowił przewieźć dwumetrową makietę tramwajem, bo - jak tłumaczył - "w samochodzie, by się roztopił". Nie pomyślał tylko o tym, że wzbudzi sensację i umożliwi łatwe namierzenie go przez policję.
Wcześnie rano w tramwaju można zobaczyć różne, niecodzienne sytuacje. To, co wydarzyło się w połowie czerwca w Łodzi nie pozostawiło nikogo obojętnym. Około czwartej nad ranem na przystanku w centrum miasta wsiadł mężczyzna z olbrzymią, dwumetrową atrapą loda.
- Powiedział, że nie może go przewieźć samochodem, bo by się roztopił - napisała na facebooku rozbawiona łodzianka, która była świadkiem całego zajścia.
Do śmiechu nie było za to właścicielowi cukierni, sprzed której znikła atrapa loda.
- Mężczyzna wycenił stratę na 2,5 tys. złotych - informuje kom. Adam Kolasa z łódzkiej policji.
Przejazd kontrolowany
Jak się okazało, atrapę zabrał 24-latek, który wracał do domu po imprezie. Zaskoczonym pasażerom w tramwaju miał mówić, że "spodobał mu się wafelek".
Zdjęcia 24-latka szybko znalazły się w sieci. To dzięki nim (i nagraniom z monitoringu) policjanci zatrzymali sprawcę. Kilka godzin później mężczyzna był już zatrzymany. Niestety - jak twierdzi - porzucił gdzieś loda chwilę po tym, jak wysiadł z tramwaju.
- Za przywłaszczenie mienia może mu grozić do trzech lat pozbawienia wolności - kwituje kom. Kolasa.
Autor: bż/i / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: Facebook/Spotted