"Rodzinka". Takie zdjęcie 20-letnia Kaja wrzuciła na Facebooka 8 dni przed tym jak zaginęła. Na zdjęciu trzy uśmiechnięte twarze - Kai, jej 2,5-letniego synka Brajana i 29-letniego Artura Walasa Kleibora. Mężczyzna podejrzewany jest o zabójstwo kobiety. Jej ciało znaleziono w wersalce, wyniki sekcji wskazują, że została uduszona. - Policja nie zrobiła nic, żeby schwytać sprawcę - przekonują bliscy zamordowanej dziewczyny.
- Ten gnój ją zabił na oczach jej synka. A policja od początku traktowała nas z góry i mieli to w dupie - mówi roztrzęsiona siostra zamordowanej 20-latki, z którą rozmawiali reporterzy "Radia Łódź".
Kobieta opowiada, że siostrę widziała po raz ostatni w poniedziałek, 14 sierpnia.
- Widziałam ją po raz ostatni w poniedziałek. Kaja była w trakcie remontu. Chciała z tym chłopakiem i Brajankiem zamieszkać w rodzinnym domu (w Zduńskiej Woli - red.) - dopowiada przed kamerą TVN24 Elżbieta Łukasik, inna siostra.
Rodzina, jak twierdzi jej siostra, próbowała kolejnego dnia dodzwonić się do Kai, ale jej telefon odbierał 29-latek. Mówił, że dziewczyna śpi, bo wzięła silne tabletki przeciwbólowe.
- Następnego dnia on (Artur Walas - red.) przyjechał do Zduńskiej Woli z Brajankiem. Miał klucze do naszego domu rodzinnego. Mówił, że chciał naładować telefon, bo u niego "prąd się skończył". Nic z tego nie rozumiałam, wszystko to było bardzo dziwne - wspomina jedna z sióstr.
Potem zapytał siostrę swojej dziewczyny (inną niż te, z którymi rozmawiali dziennikarze TVN24 i Radia Łódź) o zaopiekowanie się dzieckiem.
- Druga siostra próbowała dodzwonić się do Kai. Zapytać, czemu nie uprzedziła, że będzie musiała zająć się jej dzieckiem. Ale Kaja nie odbierała. Ciągle w słuchawce słyszała głos tego człowieka - opowiadają.
Jeszcze tego samego dnia - 16 sierpnia - telefon Kai miał zostać wyłączony.
"To gwałciciel"
Rozmówczyni "Radia Łódź" skontaktowała się z policją.
- Chciałam uruchomić fundację ITAKA. Funkcjonariusze jednak utrudniali nam zgłoszenie zaginięcia, bo traktowali nas z góry. Nie chcieli powiedzieć nam, gdzie była widziana po raz ostatni, ani gdzie przebywała - tłumaczy siostra zabitej.
Dodaje, że na Facebooku opublikowała informacje o tym, że Kaja zaginęła i nie ma z nią kontaktu. Napisała, że ostatnio mieszkała z Arturem Walasem. Po kilku godzinach napisała do niej kobieta mieszkająca w Anglii.
- Zapytała mnie, czy wiem, kim jest facet mojej siostry. Powiedziałam, że nie. Wtedy dowiedziałam się, że to gwałciciel, którego pół Anglii szukało przez pół roku - relacjonuje.
Faktycznie, Adam Walas został skazany przez sąd Huntingdon na osiem lat więzienia za gwałt, do którego doszło 19 maja 2009 roku. Zaatakował wtedy 27-latkę, która nad ranem szła do pracy. Dramat relacjonowały wszystkie największe brytyjskie media, w tym BBC. Na stronie stacji można znaleźć opis dramatu.
Polak miał dusić kobietę, aż straciła przytomność. Potem zgwałcił. Wpadł dopiero we wrześniu i został skazany na 8 lat więzienia.
- Już wtedy miałam mroczne myśli. Dowiedziałam się, gdzie Kaja mieszkała. Dotarłyśmy z rodzeństwem do lokalu na czwartym piętrze. Przy Rojnej. Tam mieszkanie wynajmował ten człowiek - tłumaczy Elżbieta Łukasik w rozmowie z TVN24.
"To koty"
Kobiety opowiadają, że na klatce czuła fetor.
- To był zapach, jakby ktoś od kilku dni nie zamykał lodówki, w której trzymał mięso - opowiada jedna z nich.
Na miejsce wezwała policję. Na Rojną w Łodzi przyjechali też strażacy. Weszli oni przez okno do środka.
- Słyszałam, jak strażacy pytali policjantów, czy chcą wejść do środka. Ale oni twierdzili, że nie ma takiej potrzeby. Strażacy pytali, co mają sprawdzić. Ja powiedziałam, że na przykład szafy. Bo tam może być moja siostra - mówi rozmówczyni "Radia Łódź".
Strażacy po kilku chwilach wyszli i poinformowali, że "lokal jest pusty". Dopiero w minioną sobotę okazało się, że zwłoki Kai były w wersalce. Była owinięta kołdrą, jej ręce i nogi były skrępowane. Na głowie miała foliowy worek. Wstępne wyniki sekcji zwłok wykazały, że kobieta najpewniej została uduszona.
- Po pierwszym przeszukaniu pytałam strażaków skąd ten smród. Usłyszałam, że to pewnie śmierdzą koty, które są w środku. A było tak, że te koty je tam żarły, a policja miała to w dupie - mówi.
Zabita przy dziecku?
Dotychczasowe ustalenia wskazują, że kobieta mogła zostać zamordowana 15 sierpnia. Wtedy też krzyki mieli słyszeć sąsiedzi lokalu wynajmowanego przez Artura Walasa.
- Jeżeli tak było, to on ją zabił na oczach dziecka. A policja od samego początku patrzyła na to przez palce - płacze kobieta.
Zwłoki 20-latki zostały znalezione dopiero w minioną sobotę.
- Do dziś policja nie poinformowała nas oficjalnie, że siostra nie żyje. Gdyby nie informacje w mediach, to żylibyśmy w nieświadomości - komentuje Elżbieta Łukasik.
"Powolni i nieudolni"
Joanna Kącka z łódzkiej policji przyznaje, że policjanci zajmujący się sprawą dopuścili się "niedopuszczalnych błędów". Czterech funkcjonariuszy ma ponieść odpowiedzialność dyscyplinarną. Siostra zamordowanej kobiety atakuje policję za bierność i nieudolność.
- Oni nie mieli bladego pojęcia, że chodzi o niebezpiecznego gwałciciela. Nie wiedzieli, że zmienił nazwisko z Kleibor na Walas. Nic nie wiedzieli - płacze.
Joanna Kącka potwierdza, że funkcjonariusze niewiele wiedzieli o przeszłości mężczyzny. W policyjnych bazach danych była tylko informacja, że był notowany za przestępstwa, których miał dopuścić się jako nieletni.
- Dopiero po wszczęciu śledztwa prokuratorzy wystąpili o jego kartę karną. Dostali ją z resortu sprawiedliwości - informuje Kącka.
Dodaje, że w karcie nie ma informacji, gdzie ani w jakim okresie 29-latek odsiadywał karę. W niedzielę Zbigniew Ziobro, szef resortu sprawiedliwości, poinformował o wyłączeniu do odrębnego postępowania materiałów dotyczących tego, jak prowadzona była sprawa zabójstwa 20-latki.
Dziś minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Błaszczak polecił Komendantowi Głównemu Policji objęcie osobistym nadzorem sprawy śmierci Kai. Ministerstwo poinformowało o tym na Twitterze. Jak dodano, minister jest w stałym kontakcie z KGP.
Min. @mblaszczak polecił Kom. Gł. Policji objęcie osobistym nadzorem sprawy śmierci 20-latki w Łodzi. Minister jest w stałym kontakcie z KGP
— MSWiA (@MSWiA_GOV_PL) 28 sierpnia 2017
Autor: bż/i/jb / Źródło: TVN24 Łódź, Radio Łódź
Źródło zdjęcia głównego: facebook