"Z sieczkarni wystawała tylko zakrwawiona ręka". Tak ratują życie w śmigłowcu

[object Object]
Towarzyszyliśmy zespołowi LPRTVN24 Łódź
wideo 2/2

Widzą więcej trudnych zgłoszeń niż koledzy w "tradycyjnej" karetce. - Jak jest "hardcore", na przykład nieudana reanimacja dziecka, to możemy zejść z dyżuru. Ale nikt z tego nie korzysta, trzeba jak najszybciej wrócić do rytmu. Inaczej człowiek zwariuje - mówią nam członkowie Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Spędziliśmy jeden dzień z nimi na dyżurze.

Alarm.

„Pacjentem jest dziecko” – mówi dyspozytor medyczny. Tomasz Józefowicz pracujący od 10 lat w Lotniczym Pogotowiu Ratowniczym nie lubi takich zgłoszeń. Sam ma czteroletnie dziecko.

- Trudno się do tego przyzwyczaić. Jesteśmy w końcu tylko ludźmi – opowiada.

Od momentu zgłoszenia do chwili, w której cały zespół HEMS (Śmigłowcowa Służba Ratownictwa Medycznego) znajdzie się w powietrzu, mogą minąć nie więcej niż trzy minuty, jeśli wezwanie jest do 60. kilometra od bazy. Śmigłowiec po kilkunastu minutach ląduje w niewielkiej miejscowości pod Białymstokiem.

Przed jedną z posesji stoi już karetka. Trwa reanimacja dziewczynki.

- Jechała z ojcem ciągnikiem. Spadła i straciła przytomność, ojciec ją przyniósł do domu – tłumaczą Józefowiczowi ratownicy medyczni.

Zespół LPR przejął reanimację.

- Okazało się, że dziewczynka pod ubraniami miała bardzo poważną ranę. Walczyliśmy o nią jeszcze godzinę. Ale bez skutku – mówi.

Po takiej „akcji” jest najtrudniej. Zespół LPR ma prawo poinformować przełożonych, że nie jest w stanie tak po prostu wrócić do bazy i wznowić dyżuru.

- Mało kto z tego korzysta. Lepiej od razu wejść w rytm. Żeby za dużo nie rozpamiętywać – tłumaczy nasz rozmówca.

Historie z dziećmi – jak mówi – zawsze zapadają w pamięć. Ta jednak wryła się mocniej niż inne.

- Ojciec, przy którym doszło do wypadku, tydzień później popełnił samobójstwo. Nie mógł sobie darować… Z czteroosobowej rodziny zostały tylko dwie – mówi.

Przed rozpoczęciem dyżuru śmigłowiec jest dokładnie sprawdzanyTVN24 Łódź

***

Każdy dyżur w Lotniczym Pogotowiu Ratunkowym to obrazy, które potrafią wstrząsnąć. Baza w Łodzi. Pierwsze tego dnia zgłoszenie: mężczyzna, ok. 50 lat. Przytomny. Mocno krwawi.

- Ciął drewno na krajzedze. Odciął sobie trzy palce - tłumaczy Marcin Młudziński. W Lotniczym Pogotowiu Ratunkowym pracuje od 10 lat.

Michał Dworzyński, lekarz:

- We wszystkich bazach w Polsce rozlega się ten sam, niemożliwy do przegapienia dźwięk alarmowy. Po pewnym czasie jak go usłyszysz, to prawie bezwiednie stajesz na baczność - tłumaczy.

Chociaż to na nim będzie spoczywała największa odpowiedzialność, to o szczegółach wezwania dowiaduje się jako ostatni z trzyosobowej załogi - już w śmigłowcu.

- Wchodzę do hangaru. Steruję platformą, na której śmigłowiec wyjeżdża na zewnątrz - opowiada. Pilotem dyżurnym jest Dariusz Tatarowski.

- Jak pracowałem w wojsku, to na opracowanie szczegółów planu lotu miałem dwie godziny. Tu mam sekundy - mówi Darek.

- Łagów, gmina Łyszkowice - mówi ratownik medyczny. Pilot patrzy na prognozę pogody.

- Jeżeli warunki pogodowe mogą nam zagrozić, to moim obowiązkiem jest odwołanie misji. Biorę dziś na pokład trzy osoby. Nie mogę pozwolić, żeby zginęli przez brawurę - tłumaczy.

Przed startem. Śmigłowiec wyjeżdżą z hangaru na platformieTVN24 Łódź

Aura jednak - jak wynika z mapy - nie będzie utrudniała misji. Darek szybkim krokiem wychodzi przed siedzibę lotniczego pogotowia. Po chwili słychać już rozkręcający się wirnik żółtego śmigłowca. Marcin przez kilka sekund sprawdza jeszcze, jak na zdjęciach satelitarnych wygląda okolica, do której lecą. Do śmigłowca wsiada jako ostatni.

Siedzi z przodu, po lewej stronie. Z prawej pilot, Darek. Z tyłu, plecami do kierunku lotu siedzi Michał - lekarz i ja. Przede mną są nosze dla pacjenta.

- Weź ze sobą kartę płatniczą. Jak będzie ostro, to będę musiał zostawić cię na miejscu, być może na odludziu - zapowiedział jeszcze przed misją Darek.

Lecimy. Do celu mamy 47 kilometrów. Zwykła karetka na dojazd potrzebowałaby niecałą godzinę.

Prędkość przelotowa Eurocoptera EC 135 to 235 kilometrów na godzinę. Efekt tego taki, że od momentu wezwania na miejscu jesteśmy już po kwadransie.

Okazuje się, że do rolnika spod Łyszkowic dotarli już ratownicy medyczni z pobliskiego szpitala.

Obandażowali rękę, odcięte palce włożyli do lodu. Im szybciej mężczyzna znajdzie się w szpitalu, tym większe będzie miał szanse na to, że uda się je przyszyć.

Darek wybiera polanę, na której wylądujemy.

- Razem z pilotem oceniam, czy to bezpieczne miejsce. Najbardziej nie lubimy linii energetycznych. Z góry ich nie widać, a dla nas są szalenie niebezpieczne - tłumaczy Marcin.

Siadamy. Żeby dobrze widzieć lądujący śmigłowiec, na drogę wychodzi cała wieś.

- To nasza zmora. Jak jest dużo ludzi, to do chorego idzie lekarz, a ja muszę stać przy śmigłowcu, żeby nikomu z gapiów nie stała się krzywda. Robić swoje mogę dopiero, jak rotor się zatrzyma - dodaje.

Nad miejscem dla pacjenta jest niewiele miejscaTVN24 Łódź

***

Wyraźnie zszokowany, lekko siwy mężczyzna po kilku chwilach jest już na noszach w śmigłowcu. Obok niego wisi worek z trzema palcami.

- Podróż śmigłowcem to nie jest nic szczególnie komfortowego - tłumaczy mu Michał, lekarz. Mówi, że będzie głośno, więc w czasie lotu pacjent musi dać znać ręką, że coś jest nie tak.

- To worek, do którego proszę zwymiotować, jeżeli zrobi się panu niedobrze. Trafi pan do szpitala w Łodzi - mówi.

W słuchawkach, oprócz głosów członków załogi, słychać rozmowy pilotów małych samolotów. Bo to z nimi najczęściej śmigłowce LPR muszą dzielić się miejscem w powietrzu.

- Zazwyczaj latamy na wysokości około 200 metrów. To nie jest przestrzeń, w której poruszają się samoloty pasażerskie - tłumaczy Darek.

Lot do Łodzi trwa chwilę. Na dole czeka na nas już karetka, która przewiezie rannego mężczyznę na szpitalny oddział ratunkowy.

Potem załoga śmigłowca musi uzupełnić paliwo (maszyna wypaliła 150 litrów) i odtworzyć gotowość do akcji. Od pierwszego wezwania minęła godzina.

- Takich akcji w czasie dyżuru mamy kilka. W wakacje nie ma dnia, żebyśmy gdzieś nie lecieli - opowiada Michał.

***

W LPR nie lubią wakacji. Zbyt dużo spraw "rolniczych".

Zespół z Białegostoku leci do kolejnego zgłoszenia. Znowu dziecko.

- Pięciolatek z wbitymi w brzuch widłami. Nieszczęśliwy wypadek – tłumaczy Tomasz Józefowicz.

Mija kilka chwil, zespół jest na miejscu. Okazało się, że dziecko podczas zabawy przewróciło się tak nieszczęśliwie, że pręty przeszyły niemal cały tułów.

- Wyciągnięcie wideł mogłoby spowodować krwotok – tłumaczy Józefowicz.

Po chwili na miejscu są już strażacy. Przecinają trzonek tak, żeby chłopiec zmieścił się na noszach w śmigłowcu. Niedługo potem jest już w szpitalu.

Ratownik medyczny pomaga wybrać bezpieczne miejsce do lądowaniaTVN24 Łódź

- Na szczęście był w stabilnym stanie. Najbardziej stresująco się robi, kiedy w powietrzu pacjent się „zatrzymuje” – opowiada.

Przed użyciem defibratora, trzeba zapytać pilota o zgodę.

- On leci i słyszy, jak walczymy o życie. Wie, że będą decydowały sekundy. Wszyscy siedzimy na bombie – opowiada Tomasz.

Na szczęście, przez te wszystkie lata tylko raz ktoś mu zmarł w powietrzu.

- Najczęściej jest tak, że nierokującego pacjenta po prostu nie bierze się na pokład. Zawozimy go do szpitala karetką, bo w powietrzu trudniej nam reagować – tłumaczy.

***

- Sporo się zmieniło. LPR powstało w 2000 roku. Na początku dyspozytorzy medyczni pogotowia ratunkowego jednak mieli wątpliwości, czy zgłoszenie jest wystarczająco poważne, żeby wzywać śmigłowiec. Teraz już nie ma z tym problemu. Latamy i pomagamy - dodaje Darek.

W Polsce jest 21 baz LPR. W zeszłym roku wszystkie wykonały 9942 misje. Statystycznie śmigłowce były podrywane 27 razy dziennie.

- Prawda jest jednak taka, że w porównaniu do załóg w innych karetkach dużo częściej mamy do czynienia z poważnymi przypadkami - opowiada Marcin.

W dniu, w którym towarzyszę łódzkim ratownikom LPR zostaje wezwany do kilku bardzo poważnych zgłoszeń: trzeba było między innymi przetransportować ciężko rannego 23-latka, który ucierpiał podczas dachowania auta pod Oławą. Inna ekipa transportowała sześcioletnią dziewczynkę z bardzo skomplikowanym złamaniem uda.

- Zdarzało nam się już, że rodzic nie zgadzał się na transport śmigłowcem, bo na pokład nie możemy wziąć opiekuna. Nie pomagały nasze zapewnienia, że dziecko jest bezpieczne i otoczone najlepszą opieką. Że szybszy transport może wręcz uratować jego życie - opowiada Marcin.

Są też tacy, którzy po prostu boją się latać. Tak było w przypadku 34-latka pożądlonego przez osy. Miał obrzęk krtani i podpuchnięte oczy, nie mógł oddychać.

Kilka sekund po przyjęciu wezwania trzeba sprawdzić, jak wygląda okolica. I gdzie można wylądować.TVN24 Łódź

Mężczyzna kosił trawę kosą spalinową. W pewnym momencie natrafił na gniazdo os ukryte wśród traw. Do pacjenta został wezwany LPR. Śmigłowiec usiadł wśród drzew. Zespół był na miejscu jako pierwszy.

Mężczyzna jednak widząc helikopter stwierdził kategorycznie, że odmawia hospitalizacji. Trzeba było czekać na tradycyjną karetkę.

***

Oprócz obrazów, ratownicy medyczni, lekarze i piloci muszą zmagać się z zapachami. Bardzo trudnymi do zniesienia.

- Lecieliśmy niedawno do pacjenta ze „stopą cukrzycową”. Beztlenowe bakterie gnilne pojawiły się na jego kończynach – opowiada Tomasz Józefowicz.

Mężczyzna był w stanie agonalnym. Dosłownie był zjadany żywcem.

- Nawet nie czuł bólu – mówi Józefowicz.

Na wyposażeniu śmigłowców są wkłady higieniczne, na których kładziony jest pacjent. Po akcji zespół LPR przeprowadza dezynfekcję.

- Zabijamy bakterie, więc nie ma żadnego zagrożenia dla kolejnych pacjentów. Tyle, że zapach we wnętrzu towarzyszy nam jeszcze przez wiele godzin – opowiada.

***

W Łodzi baza LPR mieści się na terenie lotniska. Plusy? Załoga ma zawsze do dyspozycji bardzo dokładne prognozy pogody. Minusy - przed każdym dyżurem muszą przejść przez kontrolę Straży Ochrony Lotniska - trzeba prześwietlić wszystko, co wnosi się na teren płyty lotniska.

Dyżur w Łodzi rozpoczyna się o 7 rano i trwa do 20.

- W pracy jesteśmy około szóstej. Trzeba przygotować śmigłowiec. Od pierwszych chwil dyżuru musimy być w gotowości - mówi Darek.

Wszyscy w LPR są ze sobą na "ty". Żeby było szybciej i wygodniej.

- Mamy mało czasu, więc konwenanse trzeba szybko pominąć - mówi Michał.

Największym pomieszczeniem w bazie LPR jest hangar, w którym stoi śmigłowiec. Stąd tylko kilka kroków do centrum dowodzenia.

Na biurkach stoją komputery - każdy ma dwa monitory. Na ścianie mapa - w jej środku baza, w której się znajdujemy. Za pomocą przyklejonego do środka sznurka można szybko odczytać, ile kilometrów po prostej jest do danej miejscowości.

Ten "analogowy" sposób obliczania odległości to bardziej ciekawostka, załoga po otrzymaniu zgłoszenia korzysta z systemu, który wskazuje kierunek lotu. Oprócz tego wyświetla się odległość do najbliższego lądowiska (przydatne podczas zadań nocnych), szpitala i innych baz LPR.

Oprócz pomieszczenia dyżurnego, jest też strefa wyczekiwania - przypomina schludne mieszkanie. W "salonie" dwie czerwone kanapy, duży telewizor i wieża stereo. Z boku urządzeń widać naklejki: "sprzęt prywatny".

- Spędzamy tu sporo czasu, dlatego robiliśmy zrzutki. Wiem, że w innych bazach jest też sprzęt finansowany przez firmę - mówi Marcin.

Obok salonu jest kuchnia. Tutaj zespół przygotowuje sobie śniadania, obiady i kolacje. W końcu w pracy są po 14 godzin.

- Najgorzej jest, jak zdążymy ugotować sobie obiad i po pierwszej łyżce zupy rozdzwoni sie alarm. No trudno, taka praca - mówi Michał.

Michał Dworzyński, lekarz. O tym, gdzie leci dowiaduje się już śmigłowcuTVN24 Łódź

***

- To nie jest praca dla każdego - mówi Sławomir Lach, kierownik działu operacji lotniczych w LPR.

Opowiada, że szczególnie trudno jest znaleźć pilotów, którzy wytrzymują emocje właściwe dla lekarzy i ratowników medycznych.

- Latamy do katastrof lotniczych, pacjentów w dramatycznym stanie. Bardzo przeżyłem zgłoszenie pod Pajęcznem. W Warcie utopiło się wtedy czworo dzieci - wspomina Marcin.

Pilot musi posadzić maszynę tak, żeby ratownik medyczny i lekarz mogli pobiec do potrzebującego.

- Czasami pomaga nam straż pożarna, ale bywa i tak, że jesteśmy pierwsi na miejscu. Wtedy nie ma co myśleć o tym, że będziemy mieć pewność co do miejsca, gdzie siadamy - tłumaczy Darek.

Zdarzało mu się już zatrzymać maszynę w powietrzu - pół metra nad ziemią. Niżej nie mógł, bo ziemia była grząska, albo były powalone drzewa.

- Ekipa wyskakuje i biegnie ratować życie, a ja szukam miejsca bardziej docelowego - opowiada Darek.

Michał, lekarz:

- Jeżeli chodzi o ratowanie ludzi, to na świecie są dwie filozofie: load and go (przygotuj do transportu i jedź do szpitala) oraz stay and play (zostań i walcz o życie pacjenta na miejscu). U nas jest coś pośredniego - każdy przypadek wymaga odrębnego rozpatrzenia - tłumaczy.

Opowiada o rolniku, który remontował stodołę. Skończyło się tak, że fragment dachu zwalił mu się na głowę.

- Zapakowaliśmy go do śmigłowca. Był niewydolny oddechowo, więc trzeba go było wentylować - tłumaczy Marcin.

Do dróg oddechowych pacjenta trzeba było wepchnąć rurkę intubacyjną.

Michał:

- W śmigłowcu jest mało miejsca - mówi.

Dlatego do dyspozycji zespołu jest np. urządzenie przypominające pompę. Kładzie się je nad klatką piersiową i ono ją uciska.

- Może reanimować pacjenta bez zmęczenia - mówi Marcin.

Michał mówi, że wzorem dla polskiego ratownictwa powinni być ratownicy z Londynu.

- Zanim pacjent trafi do szpitala, często ma już przetoczoną krew. W niektórych wypadkach zespół potrafi wykonać operację kardiochirurgiczną, jeszcze na miejscu zdarzenia - tłumaczy.

W Polsce na razie to mrzonka. - Prawo w Polsce zabrania nawet przetaczania krwi, a to często jest niezbędne do tego, żeby przedłużyć naszą walkę o życie. W naszym kraju przetaczanie jest możliwe tylko w szpitalach - opowiada.

A walczyć warto do końca.

- Pamiętam 28-latka, który brał udział w biegu ulicznym dla osób po przeszczepach. Na trasie zemdlał. Okazało się, że dziesięć lat temu miał przeszczep serca - mówi Marcin.

Tętno nagle ustało.

- Rozpoczęliśmy uciskanie klatki piersiowej. Widziałem, że w jego trakcie mi "wraca". Jasnym dla mnie było, że nowe serce "padło" - opowiada.

Zadzwonił do szpitala, w którym na 28-latka czekało już ECMO - czyli urządzenie, które zastępuje serce i zamiast niego pompuje krew.

- Zanim chłopak trafił do szpitala usłyszałem on kolegów ze służby, że on już nie żyje. Że niepotrzebnie się "spinam", bo reanimacja trwała ponad 40 minut i pacjent nie „startował” - mówi.

Ostatecznie jednak okazało się, że Marcin miał rację. Stan mężczyzny udało się ustabilizować. Przez 10 dni czekał na kolejny przeszczep.

- Niestety, nie doczekał się. Ale najważniejsza jest myśl, że zrobiliśmy wszystko, żeby go uratować. A o to w tym wszystkim chodzi. Prędkość i determinacja ratuje życia - kończy.

Determinację mają. Prędkość zapewnia śmigłowiec.

Autor: Bartosz Żurawicz / Źródło: TVN24 Łódź

Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź

Pozostałe wiadomości

We wtorek rano czasu polskiego weszły w życie 25-procentowe amerykańskie cła na wszystkie towary z Meksyku i Kanady oraz 10-procentowa podwyżka ceł na towary z Chin. Kanada, Meksyk i Chiny są trzema największymi partnerami handlowymi Stanów Zjednoczonych. Na decyzję Donalda Trumpa odpowiedział już Pekin. Cła odwetowe zapowiedział też premier Kanady.

Amerykańskie cła weszły w w życie. "Trump bije przyjaciół, a nie przeciwników"

Amerykańskie cła weszły w w życie. "Trump bije przyjaciół, a nie przeciwników"

Źródło:
PAP
Dlaczego dzieci z granicy trafiają do domu księży emerytów

Dlaczego dzieci z granicy trafiają do domu księży emerytów

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Stany Zjednoczone wstrzymują pomoc wojskową dla Ukrainy - poinformowały amerykańskie media, powołując się na oświadczenie przedstawiciela Białego Domu. Zaledwie kilka godzin wcześniej pytany o to, czy rozważa taką decyzję, Trump mówił, że "nie rozmawiał o tym", choć - jak stwierdził - "zobaczymy, co się stanie".

Amerykańskie media: Trump wstrzymuje pomoc wojskową dla Ukrainy

Amerykańskie media: Trump wstrzymuje pomoc wojskową dla Ukrainy

Źródło:
PAP, Reuters

Jeśli prezydent Ukrainy zadzwoni i przedstawi poważną propozycję, jak zamierza zaangażować się w proces pokojowy, możemy wrócić do rozmów - oświadczył wiceprezydent J.D. Vance w wywiadzie dla telewizji Fox News. Stwierdził przy tym, że USA "już pracują" nad szczegółami porozumienia z Rosjanami.

Powrót do rozmów z Ukrainą. Vance o tym, co musi się wydarzyć

Powrót do rozmów z Ukrainą. Vance o tym, co musi się wydarzyć

Źródło:
PAP, Reuters

Czteroletni Leon wpadł do wrzątku, a jego opiekunowie nie wezwali pogotowia. Gdy dziecko po kilku dniach zmarło, jego ciało zakopali w lesie. 14 marca ma zapaść wyrok w ich procesie. Matka chłopca Karolina W. i jej partner Damian G. Są oskarżeni o zabójstwo.

Poparzony mały Leon umierał w męczarniach

Poparzony mały Leon umierał w męczarniach

Źródło:
PAP

Administracja Donalda Trumpa szykuje plany ewentualnego złagodzenia sankcji wobec Rosji – podała agencja Reutera, powołując się na dwa anonimowe źródła. Decyzja miałaby być częścią starań Waszyngtonu o wznowienie relacji z Moskwą i dążenie do zakończenia wojny w Ukrainie.

Reuters: władze USA szykują plany złagodzenia sankcji wobec Rosji

Reuters: władze USA szykują plany złagodzenia sankcji wobec Rosji

Źródło:
PAP

Komisja śledcza do spraw Pegasusa zaplanowała na dziś pierwsze przesłuchanie byłego szefa Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, w przeszłości też szefa CBA, Mariusza Kamińskiego oraz jego zastępcy w tych instytucjach Macieja Wąsika. Przewodnicząca komisji Magdalena Sroka nie przypuszcza jednak, by pojawili się oni na przesłuchaniu.

Komisja śledcza ma przesłuchać Kamińskiego i Wąsika

Komisja śledcza ma przesłuchać Kamińskiego i Wąsika

Źródło:
PAP, tvn24.pl

Firma SpaceX odwołała ósmy lot testowy rakiety Starship w związku z nieokreślonym problemem z rdzeniem systemu rakietowego. Oznacza to, że start zostanie opóźniony o co najmniej 24 godziny. W nocy z poniedziałku na wtorek obiekt miał opuścić bazę Boca Chica w Teksasie i po godzinie wodować u zachodniego wybrzeża Australii.

Lot megarakiety wstrzymany sekundy przed startem

Lot megarakiety wstrzymany sekundy przed startem

Aktualizacja:
Źródło:
AFP, SpaceX, tvnmeteo.pl

Fale powodziowe porwały samochód na Wyspach Kanaryjskich i cisnęły go do oceanu po ulewach, jakie nawiedziły Gran Canarię. Jak przekazały władze najciężej dotkniętych okolic miasta Telde, nie było to jedyne tego typu zdarzenie, do jakiego doszło tam w poniedziałek.

Samochód dryfował w oceanie. Załamanie pogody na Wyspach Kanaryjskich

Samochód dryfował w oceanie. Załamanie pogody na Wyspach Kanaryjskich

Źródło:
Canarias7, eldiario.es

Funkcjonariusze Krajowej Administracji Skarbowej zlikwidowali w weekend 56 nielegalnych salonów gier w stolicy. Podczas akcji zabezpieczyli 280 automatów i urządzeń do gier hazardowych. 45 osób usłyszało zarzuty dotyczące organizacji nielegalnych gier. Przed sądem będzie też odpowiadać nastolatek, który w jednym z lokali zaatakował funkcjonariusza. 

Uderzenie w nielegalny hazard. W weekend zlikwidowali 56 salonów gier

Uderzenie w nielegalny hazard. W weekend zlikwidowali 56 salonów gier

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Stany Zjednoczone wstrzymują pomoc wojskową dla Ukrainy. Jak przekazał Watykan, papież Franciszek miał "dwa epizody ostrej niewydolności oddechowej" i wymagał nieinwazyjnej, mechanicznej wentylacji. Z kolei premier Słowacji Robert Fico zagroził zablokowaniem części konkluzji szczytu Unii Europejskiej. Oto pięć rzeczy, które warto wiedzieć we wtorek 4 marca.

Wstrzymana pomoc dla Ukrainy, problemy zdrowotne papieża, groźby Fico

Wstrzymana pomoc dla Ukrainy, problemy zdrowotne papieża, groźby Fico

Źródło:
PAP

39-letni Filip P. przed sesją rady miasta obrzucił jajkami burmistrza Iłży (Mazowieckie). Został, już prawomocnie, skazany na pięć miesięcy więzienia. Ma też zapłacić byłemu włodarzowi trzy tysiące złotych zadośćuczynienia.

Obrzucił burmistrza jajkami, idzie do więzienia

Obrzucił burmistrza jajkami, idzie do więzienia

Źródło:
PAP, tvnwarszawa.pl, "Gazeta Wyborcza"

W wieżowcu, który ma stanąć na kościelnym w sercu Warszawy mają być nie tylko biura, ale też luksusowe mieszkania. Budowa budzi emocje i sprzeciw między innymi stołecznego konserwatora zabytków. Materiał Łukasza Łubiana w programie "Polska i Świat".

W kościelnym wieżowcu w centrum Warszawy mają być biura, ale też apartamenty

W kościelnym wieżowcu w centrum Warszawy mają być biura, ale też apartamenty

Źródło:
TVN24

Boliwijska policja poinformowała, że w wyniku zderzenia autobusu z półciężarówką w departamencie Potosi zginęło ponad 30 osób, a ponad 20 jest rannych. Był to drugi tragiczny wypadek w tym regionie w ciągu trzech dni. Władze departamentu ogłosiły pięć dni żałoby.

W wypadku zginęło ponad 30 osób. Drugie takie tragiczne zdarzenie w ciągu trzech dni

W wypadku zginęło ponad 30 osób. Drugie takie tragiczne zdarzenie w ciągu trzech dni

Źródło:
PAP

Papież Franciszek miał dwa epizody ostrej niewydolności oddechowej i wymagał nieinwazyjnej, mechanicznej wentylacji - przekazał w poniedziałek wieczorem Watykan.

Watykan o stanie papieża Franciszka. "Dwa epizody ostrej niewydolności oddechowej"

Watykan o stanie papieża Franciszka. "Dwa epizody ostrej niewydolności oddechowej"

Źródło:
Reuters, PAP

- Trudno wytłumaczyć to inaczej niż kampanią wyborczą - komentują rządzący. Po dyplomatycznej kłótni w Białym Domu polska opozycja frontalnie atakuje prezydenta Ukrainy, nie przebierając w słowach. To wygląda, jakby PiS ścigało się z Konfederacją na antyukraińskość.

Politycy PiS po kłótni w Białym Domu atakują Zełenskiego. "Obrzydliwa zmiana kierunku"

Politycy PiS po kłótni w Białym Domu atakują Zełenskiego. "Obrzydliwa zmiana kierunku"

Źródło:
Fakty TVN

Do tej pory dobra wola kierowana była w stronę sojuszników z Europy i to właśnie amerykański wywiad ostrzegał przed rosyjskimi przesyłkami, które miały eksplodować na europejskich lotniskach. Teraz nawet nie będzie miał o nich wiedzy. Decyzję podjął w ubiegłym tygodniu amerykański sekretarz obrony. To niejedyny gest dobrej woli w kierunku Putina. Prasa pisze też o ruchach wokół odbudowy Nord Stream 2.

"To bandyta, który rozumie jedną rzecz: siłę". Demokraci ostrzegają Trumpa

"To bandyta, który rozumie jedną rzecz: siłę". Demokraci ostrzegają Trumpa

Źródło:
Fakty o Świecie TVN24 BiS

- Producenci aut będą mieli więcej czasu na spełnienie europejskich celów dotyczących norm emisji CO2 - zapowiedziała szefowa Komisji Europejskiej (KE) Ursula von der Leyen.

Co z unijną rewolucją? Zapowiedź Brukseli

Co z unijną rewolucją? Zapowiedź Brukseli

Źródło:
PAP

39-letni Filip P. przed sesją rady miasta obrzucił jajkami burmistrza Iłży (Mazowieckie). Został, już prawomocnie, skazany na pięć miesięcy więzienia. Ma też zapłacić byłemu włodarzowi trzy tysiące złotych zadośćuczynienia.

Obrzucił burmistrza jajkami, idzie do więzienia

Obrzucił burmistrza jajkami, idzie do więzienia

Źródło:
PAP, tvnwarszawa.pl, "Gazeta Wyborcza"

Dwa autobusy zderzyły się w poniedziałek w centrum Barcelony. Ponad 50 osób zostało rannych. Cztery z nich są w stanie krytycznym i trafiły do szpitala. Na miejsce zdarzenia skierowano 19 karetek pogotowia, wozy policyjne i strażackie oraz zespoły psychologów.

Zderzenie dwóch autobusów w Barcelonie. Dziesiątki rannych

Zderzenie dwóch autobusów w Barcelonie. Dziesiątki rannych

Źródło:
PAP

Osoby, które złożyły wniosek o wcześniejszą emeryturę przed 6 czerwca 2012 roku, a prawo do świadczenia uzyskały po roku 2012, będą mogły ponownie przeliczyć wysokość emerytury - wynika z założeń projektu resortu rodziny, który znalazł się w wykazie prac rządu. Zmiany mogą objąć około 200 tysięcy Polaków.

Zmiany dla tysięcy emerytów. Nowe plany rządu

Zmiany dla tysięcy emerytów. Nowe plany rządu

Źródło:
PAP

20-latek podejrzany o próbę zgwałcenia 13-latki w Rabce-Zdroju trafi do tymczasowego aresztu. Sąd rozpatrzył zażalenie prokuratury na wcześniejszą decyzję sądu, który zgodził się, by podejrzany wyszedł na wolność po wpłaceniu 50 tysięcy złotych poręczenia majątkowego. 20-latkowi grozi nawet dożywocie.

Podejrzany o próbę zgwałcenia 13-latki trafi jednak do aresztu

Podejrzany o próbę zgwałcenia 13-latki trafi jednak do aresztu

Źródło:
PAP / tvn24.pl

W wieku 88 lat zmarł James Harrison, dawca krwi z Australii, który pomógł ocalić życie nawet 2,4 miliona dzieci. Mężczyzna zyskał sławę za sprawą swojej unikalnej krwi, pozwalającej na produkcję szczepionek zapobiegających konfliktowi serologicznemu u noworodków. Informację o śmierci Harrisona przekazała jego rodzina.

Nie żyje "człowiek ze złotym ramieniem", jego krew uratowała 2,4 miliona dzieci

Nie żyje "człowiek ze złotym ramieniem", jego krew uratowała 2,4 miliona dzieci

Źródło:
BBC, tvn24.pl

Z audi wysiadł pasażer, podszedł do kierowcy innego auta i zaczął się z nim bić. Nagranie ze zdarzenia na drodze wojewódzkiej trafiło do sieci. - Niestety, to sołtys, jest mi niezmiernie przykro. Ofiary też są mieszkańcami naszej gminy, wyraziłem pełne wsparcie dla poszkodowanych i zdecydowanie potępienie zachowania pana sołtysa - mówi portalowi tvn24.pl Robert Zieliński, wójt gminy Sztutowo. Zapowiada też dalsze kroki wobec sołtysa. Władze gminy wydały w tej sprawie oświadczenie.

Agresja i bójka na drodze. "Niestety, to sołtys"

Agresja i bójka na drodze. "Niestety, to sołtys"

Źródło:
TVN24

Samochód wjechał w tłum ludzi w centrum Mannheim w zachodniej części Niemiec. Nie żyją co najmniej dwie osoby, jest wielu rannych. Podejrzany został ujęty, to obywatel Niemiec. Nie jest jasne, czy zdarzenie w Mannheim było nieszczęśliwym wypadkiem czy aktem terroru. "Po raz kolejny opłakujemy Mannheim, po raz kolejny opłakujemy rodziny ofiar bezsensownego aktu przemocy" - napisał na X kanclerz Olaf Scholz.

Samochód wjechał w tłum ludzi. "Kolejny raz opłakujemy Mannheim"

Samochód wjechał w tłum ludzi. "Kolejny raz opłakujemy Mannheim"

Aktualizacja:
Źródło:
Reuters, "Bild", PAP

Dziennikarz, który pytał prezydenta Ukrainy o brak garnituru, pojawił się w Białym Domu niedawno, gdy administracja Donalda Trumpa zaczęła sama decydować, kogo wpuszcza na wydarzenia z prezydentem. To Brian Glenn, pracujący dla znanej z rozpowszechniania teorii spiskowych stacji Real America Voice. Jak oceniają media, pytanie zadane przez Glenna było "ciosem poniżej pasa" wobec prezydenta Ukrainy, które "zmieniło nastrój" spotkania w Gabinecie Owalnym.

"Pan posiada garnitur?". Kim jest dziennikarz, który zadał Zełenskiemu "cios poniżej pasa"

"Pan posiada garnitur?". Kim jest dziennikarz, który zadał Zełenskiemu "cios poniżej pasa"

Źródło:
Reuters, The New York Times, The Telegraph, PAP, BBC, tvn24.pl

Większość Amerykanów negatywnie ocenia działania Donalda Trumpa jako prezydenta i uważa, że wskutek jego polityki kraj zmierza w złym kierunku. Większość ankietowanych jest też zdania, że głowa państwa nie poświęca wystarczającej uwagi "najbardziej palącym problemom kraju" - wskazują wyniki najnowszego sondażu, przeprowadzonego na zlecenie CNN.  

Amerykanie ocenili pierwsze tygodnie prezydentury Trumpa. Sondaż

Amerykanie ocenili pierwsze tygodnie prezydentury Trumpa. Sondaż

Źródło:
CNN

Prokuratura wszczęła śledztwo dotyczące podejrzenia, że prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego Radosław Piesiewicz mógł popełnić tak zwaną zbrodnię VAT - wynika z nieoficjalnych informacji tvn24.pl. W śledztwie nadzorowanym przez Prokuraturę Regionalną w Gdańsku weźmie udział Krajowa Administracja Skarbowa, a także Centralne Biuro Antykorupcyjne.

Rusza śledztwo dotyczące zbrodni VAT-owskiej w Polskim Komitecie Olimpijskim

Rusza śledztwo dotyczące zbrodni VAT-owskiej w Polskim Komitecie Olimpijskim

Źródło:
tvn24.pl

Działacze studenccy w Irlandii mówią o "alarmującym wzroście" liczby ofert wynajmu mieszkań w zamian za seks i apelują do władz o pilne działania. Zielona Wyspa pozostaje popularnym kierunkiem wśród zagranicznych studentów, a jednocześnie mierzy się z kryzysem braku nieruchomości, podaje brytyjska Sky News.

Mieszkanie za seks. "Alarmujący wzrost" ofert wynajmu

Mieszkanie za seks. "Alarmujący wzrost" ofert wynajmu

Źródło:
Sky News

W Trójmieście około dwukrotnie wzrosła w ofercie deweloperów liczba mieszkań z ceną ponad 20 tysięcy złotych za metr kwadratowy - wynika z danych portalu Rynekpierwotny. Podano również dane dotyczące cen nowych lokali w największych miastach Polski.

20 tysięcy złotych za metr. W tym mieście podwoiła się liczba ofert

20 tysięcy złotych za metr. W tym mieście podwoiła się liczba ofert

Źródło:
PAP
Przekraczają granicę i znikają. Co się stało z tymi dziećmi?

Przekraczają granicę i znikają. Co się stało z tymi dziećmi?

Źródło:
tvn24.pl
Premium
Gotowość do wyjazdu to jeszcze nie udział w wojnie. "To jest mądrość tych rządów"

Gotowość do wyjazdu to jeszcze nie udział w wojnie. "To jest mądrość tych rządów"

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Oscary 2025 za nami. "Anora" łącznie otrzymała aż pięć Nagród Akademii. Została najlepszym filmem, jeden z jego producentów - Sean Baker - wygrał także w kategoriach: najlepsza reżyseria, najlepszy scenariusz oryginalny oraz najlepszy montaż, a gwiazda produkcji Mikey Madison otrzymała Oscara dla najlepszej aktorki.

Oscary 2025. "Anora" wielkim zwycięzcą

Oscary 2025. "Anora" wielkim zwycięzcą

Źródło:
tvn24.pl