- Jesteśmy bezradni, bez nowego prawa przegramy walkę z dopalaczami - mówi tvn24.pl Tomasz Kacprzak, przewodniczący łódzkiej Rady Miasta. Samorządowcy proszą o pomoc ministra Zbigniewa Ziobro. Jego resort odpowiada: mamy pomysły, niedługo je przedstawimy.
W Łodzi i okolicach próbowali już wszystkiego. Przy sklepach, które sprzedają dopalacze ustawiane są patrole straży miejskiej, które mają odstraszać potencjalnych klientów.
Ale ostatnio próbowano też mniej konwencjonalnych metod - w Pabianicach przed sklepem z dopalaczami ustawiono ostatnio karawan (ku przestrodze). Potem jego miejsce zastąpił... ksiądz i wierni. - Staramy się obmodlić klienta, zanim zdecyduje się na dopalacze - tłumaczyli przed kamerą TVN24 duchowni.
Wszystko na nic, bo handel dopalaczami wciąż kwitnie.
- Jesteśmy bezradni, bez nowego prawa nie możemy przeciwstawić się tym ludziom - mówi Tomasz Kacprzak, przewodniczący Rady Miejskiej, która wysłała właśnie pismo do resortu sprawiedliwości z prośbą o "inicjatywę ustawodawczą".
- Pan minister Ziobro chce uchodzić za szeryfa, dlatego zwracamy się do niego z jasną prośbą o pomoc - podkreśla Kacprzak.
"Chodzą jak zombie"
Samorządowcy nie precyzują, jakie rozwiązania byłyby najlepsze. Zamiast tego hasłowo pokazują, co jest największym problemem:
- Nie ma prawa konfiskaty dopalaczy. Klient może spokojnie odejść nie niepokojony przez nikogo - mówi przewodniczący Rady Miejskiej.
A chętnych nie brakuje. Ekipa TVN24 przez pół godzina obserwowała jeden ze sklepów w centrum Łodzi. Do drzwi podchodzili co chwila kolejni klienci.
- Moje dziecko chodzi tu do szkoły. Pani dyrektor prosiła już o interwencję prezydent Zdanowską. Ale nikt z tym niczego nie robi. A dzieciaki chodzą jak zombie - mówi jeden z mieszkańców.
- To jest sklep zabójców. Widzi pani tych młodych ludzi? Już nie mogą wytrzymać - dodał inny łodzianin poproszony o opinię przez naszą dziennikarkę.
Resort tajemniczo: "są pomysły"
Jak na apel radnych reaguje resort? Rozmawialiśmy z wiceministrem sprawiedliwości, Patrykiem Jaki.
- Samorządowcy poruszają ważny temat, nad którym pracujemy już od dłuższego czasu - tłumaczy.
I dodaje, że "resort ma już pewne pomysły" jak skutecznie walczyć z dopalaczami.
Jakie? Tego Jaki na razie nie chce zdradzać.
- Robimy wszystko co w naszej mocy, żeby przedstawić je jeszcze przed wakacjami - odpowiada.
Wiceminister podkreśla, że trudno jest napisać skuteczne prawo antydopalaczowe. Bo dodawanie kolejnych pozycji do listy zakazanych w Polsce substancji jest po prostu nieskuteczne.
Jaki tłumaczy, że dopalacze błyskawicznie zmieniają skład i się "legalizują". Tym samym walka z nimi przypomina zabawę w kotka i myszkę.
- Pośpiech jest wskazany, ale tutaj musimy być bardzo ostrożni, żeby nie stworzyć kolejnego martwego przepisu - kończy nasz rozmówca.
W zeszłym miesiącu Regionalne Centrum Polityki Społecznej w Łodzi opublikowało raport w sprawie dopalaczy. Wynika z niego, że aż 33 proc. gimnazjalistów i niemal 40 proc. licealistów uważa, że dopalacze są "łatwo dostępne".
Z dopalaczy korzysta średnio co 10 uczeń szkoły ponadgimnazjalnej (13 proc.); uczennice korzystają z nich dwukrotnie rzadziej (7,7 proc.).
Raport jest częścią europejskiego programu badawczego ESPAD, obejmującego 30 krajów europejskich, którego zasadą jest powtarzanie badań co cztery lata. W Łódzkiem przeprowadzono je wśród ponad 900 uczniów klas trzecich gimnazjów i ponad 1,1 tys. uczniów klas drugich szkół ponadgimnazjalnych.
Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź