Jedna tablica, sześć znaków, osiem dróg i trzydzieści sześć słów do przeczytania. Tak drogowcy oznakowali zabytkowe skrzyżowanie, z którego można pojechać w ośmiu kierunkach.
To, że dochodzi tu do wypadków i stłuczek, nie powinno nikogo dziwić. Bo poprawny przejazd przez skrzyżowanie wymaga patrzenia na wskazania sygnalizatorów świetlnych, znaków poziomych i stosowania zasady prawej ręki. Wszystko naraz.
Co zmieniło się od tamtego roku? Oznakowanie. Kierowców zbliżających się do krzyżówki wita duża tablica informacyjna. Na niej są informacje dla kierowców ciężarówek i autobusów.
I tak tablica ustawiona od strony węzła autostrady A1 informuje o tym, że:
- Jechać w Jugosłowiańską (po skosie w lewo) nie mogą samochody cięższe niż osiem ton. Zakaz ten jednak nie dotyczy docelowych wjazdów gospodarczych (na tej ulicy).
- Jechać w Kasprowicza (po skosie w prawo) nie mogą samochody ciężarowe cięższe niż 12 ton. Zakaz nie dotyczy wjazdów gospodarczych na terenie całej Łodzi.
- Jechać w Pomorską (w lewo pod kątem prostym) nie mogą wszystkie pojazdy cięższe niż osiem ton. Zakaz ten nie dotyczy docelowych wjazdów gospodarczych na tej ulicy.
- Jechać Grabińską (w prawo pod kątem prostym) nie mogą samochody ciężarowe cięższe niż 12 ton. Ale jeżeli mają towar do dostarczenia gdzieś w Łodzi - to mogą.
- Jechać we Wiączyńską (skręt w prawo po skosie po nawrotce) nie może żaden samochód ciężarowy. No, chyba że to jego docelowy wjazd gospodarczy.
- W Byszewską (skręt w lewo po skosie po nawrotce) nie może żaden pojazd ciężarowy. Ale zakaz nie obowiązuje docelowych wjazdów gospodarczych.
Dużo tego. Jak z takim potężnym ładunkiem informacji radzą sobie kierowcy? Średnio.
- Jakiś mądry urzędnik zapomniał, że na kursie prawa jazdy nie uczą sztuki szybkiego czytania. A bez tej umiejętności tutaj ani rusz - opowiada Marek. Na jego tirze błyszczy kilka nowych aut, które jadą do salonu.
- Wiem, że mogę jechać tylko prosto. Reszty nie przeczytałem. Ale może to dobrze, bo i tak słabo znam polski - śmieje się Pavel, kierowca ciężarówki z Czech.
"Jaja se robią"
Pan Adam jest emerytem. Spotykamy go, kiedy wraca ze sklepu. Kiedy pytamy o niezwykłą tablicę informacyjną, zaczyna się śmiać.
- To przez was, pismaków. Marudziliście, że drogi źle oznakowane. To jakiś urzędas się wkurzył i pokazał, co może wysmażyć dla kierowców. Bo ten znak oznacza tylko tyle, że se jaja z nas robią - twierdzi.
Do rozmowy włącza się kobieta stojąca na przystanku autobusowym.
- Na tym naszym skrzyżowaniu to i tak trzeba się zatrzymać, żeby się nie rozbić. Może ktoś uznał, że dodatkowy postój przed znakiem nikomu już nie zrobi różnicy - opowiada.
Jak było naprawdę? Tomasz Andrzejewski z Zarządu Dróg i Transportu w Łodzi opowiada, że tablica pojawiła się przy okazji wprowadzenia zakazu ruchu tirów po Łodzi.
- Spotykaliśmy się z opinią, że przy drogach stawianych jest zbyt wiele znaków. Tym razem zdecydowaliśmy się na umieszczenie bardzo wielu informacji na jednej tablicy - tłumaczy Andrzejewski.
Jak kierowca jednak ma przyswoić w czasie jazdy tak potężny pakiet danych?
- Zakładamy, że kierowca wie, w którą stronę chce jechać. Wtedy patrzy tylko na znak umieszczony przy kierunku, który go interesuje - mówi urzędnik.
Autor: bż/i / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź