- Nie reagowaliśmy, bo byliśmy przekonani, że zapewnia jej opiekę. Myśleliśmy, że robi to bezinteresownie - mówili reporterce "Blisko Ludzi" krewni 89-latki, która pół roku temu przepisała swój majątek sąsiadce. Zdaniem śledczych podczas spisywania aktów notarialnych staruszka nie była niczego świadoma.
Historia, którą nagłośniliśmy we wtorek na tvn24.pl, wstrząsnęła rodziną 89-letniej Janiny z Łodzi. To właśnie z mediów jej bratowa dowiedziała się, że kuzynka zmieniła testament i teraz jedyną spadkobierczynią jest jej sąsiadka.
Co więcej, do spisania stosownych dokumentów mogło dojść z naruszeniem prawa. Śledczy ustalili bowiem, że 89-latka najpewniej nie była świadoma tego, jakie dokumenty podpisuje przed notariuszami i co one oznaczają.
- Sąsiadka opiekuje się nią (89-latką - red.) od dwóch lat. Nie reagowaliśmy, bo myśleliśmy, że zapewnia jej wszystko, czego potrzebuje - mówi kobieta, która reporterce "Blisko Ludzi" TTV przedstawia się jako bratowa 89-latki.
61-latka miała opiekować się swoją sąsiadką za darmo. Pół roku temu zostały jednak podpisane akty notarialne, do których prokuratura ma wiele zastrzeżeń. To właśnie na podstawie tych dokumentów opiekunka zyskała prawo do zarządzania dwoma mieszkaniami należącymi do pani Janiny (w Łodzi i Warszawie).
Oprócz tego 61-latka mogła odbierać emeryturę 89-latki i tantiemy za prace naukowe jej zmarłego męża. W podpisanym w zeszłym roku testamencie została też jedyną spadkobierczynią pani Janiny.
"Proszę mnie nie nachodzić"
Członkowie rodziny przyznają, że opiekunka utrudnia im spotkania z krewną. Wizyty nie dochodzą do skutku, bo 61-latka ma tłumaczyć, że "pani Janina źle się czuje" albo śpi.
Reporterka "Blisko Ludzi" chciała sprawdzić, co na ten temat ma do powiedzenia opiekunka. To właśnie ona otworzyła drzwi, kiedy dziennikarka zapukała do drzwi 89-latki.
- Proszę mnie nie nachodzić. Jestem tu na prawach osoby, która opiekuje się panią C. - powiedziała kobieta i zagroziła, że zadzwoni na policję.
Pracownice kancelarii z zarzutami
Opiekunka ma status osoby podejrzanej w śledztwie prowadzonym przez łódzką prokuraturę. Na razie 61-latka usłyszała zarzut posługiwania się dokumentem, w którym poświadczono nieprawdę. Prokuratorzy zapowiadają jednak, że zakres stawianych jej zarzutów ma zostać rozszerzony.
W tej samej sprawie zarzuty usłyszała też łódzka notariusz Joannie K. i jej zastępczyni. Kobiety są podejrzane o przekroczenie uprawnień i niedopełnienia obowiązków. Obie miały prowadzić czynności notarialne z kobietą, która - zdaniem biegłego psychologa i psychiatry - nie miała pojęcia, co się dzieje.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: bż/i / Źródło: TTV "Blisko Ludzi"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź