Wciąż więcej jest biorczyń niż dawczyń komórek jajowych. Jedna z łódzkich klinik chce to zmienić i apeluje do kobiet. – To olbrzymia pomoc dla rodzin starających się o dziecko – podkreślają specjaliści od leczenia niepłodności.
- Ludzie wiedzą, że mogą pomóc innym oddając krew czy szpik kostny. Nie wszystkie kobiety wiedzą jednak, że mogą pomóc parom, które nie mogą mieć dzieci - mówi tvn24.pl Katarzyna Matuszkiewicz z łódzkiej kliniki leczenia niepłodności.
Lekarze z Łodzi chcą nakłaniać mieszkanki regionu do oddawania jajeczek w ramach kampanii "Podziel się jajeczkiem".
- Ponieważ mówimy o wąskiej grupie odbiorców, nie drukujemy plakatów i nie puszczamy spotów w telewizji. Zamiast tego informujemy o możliwości oddawania jajeczek na portalach internetowych. Informujemy o tym również przy okazji wizyt u naszych specjalistów - tłumaczy Matuszkiewicz.
Długa kolejka do jajeczka
Czas oczekiwania na komórkę wynosi dziś co najmniej dwa miesiące. Dawczyniami są najczęściej kobiety, których bliscy nie mogą mieć dzieci. W Łodzi chcą rozszerzyć tę pulę o osoby, które po prostu pomogą z potrzeby serca.
- Z komórek skorzystają kobiety, którym wygasła czynność jajników, albo które nie mogą zajść w ciążę np. przez chemioterapię - mówi tvn24 Katarzyna Matuszkiewicz.
Jak podkreśla Matuszkiewicz, problem z poczęciem ma już 15 procent par w woj. łódzkim. Od połowy ubiegłego roku mogą korzystać z rządowego dofinansowania in vitro. Za jeden cykl leczenia u pary rząd płaci 7,5 tys. złotych.
W ubiegłym roku do Rejestru Medycznie Wspomaganej Prokreacji przy Ministerstwie Zdrowia wpłynęło 614 wniosków o dofinansowanie z woj. łódzkiego. Programem objęte zostały 504 pary.
Zrekompensować wysiłki
Pobranie komórki jajowej wymaga od dawczyni przejścia wielu badań. Musi liczyć się też z ewentualnymi powikłaniami, takimi jak krwawienia lub ból brzucha. Jak tłumaczą lekarze - trzeba się z nimi liczyć, bo każde pobranie jajeczek to ingerencja z zewnątrz w ciało kobiety. Na szczęście ryzyko wystąpienia problemów nie jest duże, eksperci oceniają je na od 0,5 do 1,5 procent.
- Każda może liczyć na zadośćuczynienie w wysokości 4 tys. złotych. Chodzi o to, żeby zrekompensować poświęcony czas i badania, które pacjentka musiała przejść - tłumaczy Katarzyna Matuszkiewicz.
Pierwsze banki komórek jajowych powstały w kraju cztery lata temu. Od tego czasu kliniki w różny sposób starają się zachęcać do dawstwa jajeczek.
- Chcemy, żeby ludzie widzieli w tym formę pomocy społecznej. Uświadamiamy, że kobieta może dać niewyobrażalne szczęście innej rodzinie - kwituje Matuszkiewicz.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: bż/i / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: tvn24