Policja od kilku tygodni poszukuje kierowcy, który śmiertelnie potrącił pieszego na przejściu dla pieszych w Wieluniu (łódzkie). Nie pomogło zaangażowanie komend w całym kraju, ani fakt, że przejazd tira nagrały kamery co najmniej trzech monitoringów. - Wciąż robimy wszystko, żeby namierzyć ten pojazd - zapewnia policja.
Poniedziałek, 29 września, przejście dla pieszych w centrum Wielunia. 40-latek podchodzi do krawędzi jezdni, stoi przez kilka chwil, po czym - na czerwonym świetle - robi ostatni w swoim życiu krok, tuż pod nadjeżdżającą ciężarówkę. Naczepa tira uderza w niego z taką siłą, że mieszkaniec powiatu wieluńskiego ginie na miejscu. Ciężarówka odjeżdża.
Czemu kierowca się nie zatrzymał? Nie wiedział, że doszło do wypadku? Na razie prokuratorzy zajmujący się śledztwem nie potrafią na te pytania odpowiedzieć. Dużo światła na sprawę rzuciłyby zeznania kierowcy tira, ale wciąż nie wiadomo kim on jest.
- Cały czas robimy wszystko, żeby dotrzeć do kierowcy i zabezpieczyć pojazd, który brał udział w wypadku. Niestety, dotychczasowe tropy się nie potwierdziły - rozkłada ręce st. asp. Waldemar Kozera z wieluńskiej policji.
Kilkadziesiąt ton "rozmyło się" pod Bełchatowem
Policja na razie wie niewiele na temat samochodu biorącego udział w wypadku. Może to o tyle dziwić, że już dzień po wypadku prezentowaliśmy na tvn24.pl nagrania z dwóch monitoringów, które nagrały moment tragedii.
- Niestety, jakość nagrań jest na tyle słaba, że nie pozwala na jednoznaczną identyfikację - przyznaje st. asp. Kozera.
Funkcjonariusze informują, że poszukiwana ciężarówka miała czerwoną kabinę i białą naczepę typu chłodnia. Najprawdopodobniej samochód był firmy DAF.
Po wypadku policja wystąpiła do okolicznych jednostek o przeanalizowanie nagrań, na których widoczny może być szukany pojazd. Udało się to tylko w jednym miejscu - pod Bełchatowem.
- Na tej podstawie udało nam się ustalić, że tir najpewniej jechał w stronę Warszawy. Potem jednak ślad się urywa - mówi Waldemar Kozera z wieluńskiej policji.
"Miał skłonności do alkoholu"
Chociaż śledztwo prowadzone przez prokuraturę w Wieluniu dotyczy spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym, to dotarcie do kierowcy poszukiwanego tira nie musi oznaczać dla niego zarzutów.
- Nie ulega wątpliwości, że potrącony mężczyzna bardzo znacząco przyczynił się do tragedii. Mogło to być samobójstwo, a na pewno nie zachował podstawowych zasad bezpieczeństwa - przyznaje Jarosław Jajczak z prokuratury rejonowej w Wieluniu.
Wciąż nie wiadomo, czy śmiertelnie potrącony 40-latek był trzeźwy. Nie są znane wyniki badań próbek krwi pobranych w czasie sekcji. 40-latek pomieszkiwał u brata i utrzymywał się z dorywczych prac.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: Policja w Wieluniu